Była sprośnym snem, spokojnym i czystym
Z pokusą tańczącą w jej oczach
Odwróciła się, zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów
I wzięła z zaskoczenia
Próbowałem uciekać, próbowałem się kryć
Lecz moje stopy były jak z gliny
Spojrzałem jej w oczy, byłem sparaliżowany
Po prostu nie mogłem uciec
Oblizała swoje usta, były krwisto czerwone
Miała serce niczym ożywieniec
Pchnęła mnie na płonące łoże
Myślałem, że jestem w niebie, lecz zamiast tego
Obróciła swoją głowę i wyszeptała
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz – człowieczku
Odgryzę Ci twarz – wiesz, że mogę
Włożyła bicz w śmietankę
Była królową grzeszników, och cóż za piękna, anielska twarz
Zaprosiła Cię do środka, chodź i poliż mą skórę
Sprzedałbyś duszę za kolejny kęs
Odebrała mi serce, mój opór uleciał
Pokochałem każde kłamstwo, które mi zaserwowała
Pchnęła mnie na płonące łoże
Myślałem, że jestem w niebie, lecz zamiast tego
Obróciła swoją głowę i wyszeptała
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz – człowieczku
Odgryzę Ci twarz – wiesz, że mogę
Pchnęła mnie na płonące łoże
Myślałem, że jestem w niebie, lecz zamiast tego
Obróciła swoją głowę i wyszeptała
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz – człowieczku
Odgryzę Ci twarz – wiesz, że mogę
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz
Odgryzę Ci twarz