[Zwrotka 1: KaeN]
Patrzę w głąb na to moje życie widzę wiele błędu w nim
Widzę wiele sępów w nim. Droga wiele razy prowadziła do zakrętu i
Szukam nadal sensu by nie pogubić znowu tego pędu, gdy
Będę na zakręcie trzymał w ręku mym życie, które nie posiada cenzury
Chwile, które przeminęły, ludzie, którzy pozostali wyryci w pamięci, głaz
Wielu niestety nie oszczędził czas, oni pozostaną żywi w głębi nas
Z głębin blask wabi ludzi po to, żeby pokazać nam ścieżki zła
Poraniony, zagubiony dros leci sam, nie widzi bariery plexiglas
Zobacz ilu wegetuje, przegapiło wielu życia swego pociąg, oni stoją na peronie pustym
Na peronie kurz i cisza, która powoduje, że te myśli ważą tonę, wróćmy
Do tych czasów kiedy było prościej, kiedy nie znaliśmy tylu pokus świata (bo)
Duże te problemy, kaszalot, za dużo widzimy katastrof
Cedzą zęby słowa, które wydawały ciarki, to te słowa o zapachu tej niesionej siarki
Życie posiekane na nowo składamy, sam plik. Wierzę, że możemy zostać uwolnieni z matni
Ale wiara może polec na tym polu walki, kiedy z jednej strony stoi ten jebany bandi
Nie chcę wiedzieć jaki mamy teraz razem ranking, nadal wierzę, że pokonam jebanego grandi
[Refren x2: KaeN]
Czy widziałeś, leci ćma nie wiadomo dokąd, sypie kurz
Nie wiadomo dokąd zmierza świat sypie się na głowy popiół dusz
Na tej naszej drodze wiele szkła wiele na niej zepsuł wielki gruz
Ty to ta samotna lecąca ćma, która bohatersko wyrusza w bój
[Zwrotka 2: Rover]
Jadę nocą przez miasto, w Twoich oczach odbija lamp światło
Śpij, niech Bóg wyprostuje Ci sny, ludzie jak ćmy, nocą stoją tam gdzie jest jasno
Nie wiem jak powiedzieć Ci, jesteś dla mnie wszystkim i niczym
Bo moje życia przypomina film, z którego pamiętam tylko końcowe napisy
Matka nie dała mi pięknych skrzydeł, popalone od ognia jak ćma!
Mój rap nigdy nie był dla wszystkich, lecz ci co docenią mówią szapo ba!
Nic nie trwa wiecznie, choć wieczny jest czas, trwa po nieskończoność
Boże, chciałbym mieć taką moc, żeby wejść, wyjść drugą stroną!
Teraz kiedy widzę jak śpisz, wiem, że przyszedłem na świat by spłonąć
Skrzydła zmieniają kształt i kolor, metamorfoz ciąg, ciało bawi się formą
Coś jest w nas, co każe życie kłaść, na krawędzi błędu ludzie różnych kast
Żyć jakby jutro miał skończyć się świat, szukać w nas pieprzonego remedium!
Tak niewiele mogę Ci dać, niepokój ciągle będzie wisieć w powietrzu
Aż w końcu któregoś dnia serce zatrzyma się w miejscu
I jeśli zamilknie ostatni takt, jak ćma za szybą z horowej klatki
To chyba śmierć zostawia nam znak, że nikt nie dostanie tej drugiej szansy
[Refren x4: KaeN]
Czy widziałeś, leci ćma nie wiadomo dokąd, sypie kurz
Nie wiadomo dokąd zmierza świat sypie się na głowy popiół dusz
Na tej naszej drodze wiele szkła wiele na niej zepsuł wielki gruz
Ty to ta samotna lecąca ćma, która bohatersko wyrusza w bój
[]