Amanda Palmer
Amanda Palmer
Amanda Palmer
Amanda Palmer
Amanda Palmer
Piosenka przepełniona jest ironią, ale daje się wyczuć w niej również gniew. Stanowi drwinę ze współczesnej tendencji do usprawiedliwiania własnych wad czy zachowań genetycznymi skłonnościami. Opowiada o ludziach, którym przepisuje się leki, po to by mogli przezwyciężyć melancholię spowodowaną tak niedogodnościami pogody, jak i odziedziczonymi zaburzeniami psychicznymi, co zdaje się złościć artystkę.
Wyśmiewany jest pogląd, że niczemu nie jesteśmy winni. Wszystko co nam w sobie nie odpowiada daje się w prosty sposób wytłumaczyć, wystarczy zbadać własne drzewo genealogiczne. I tak opisywana w utworze koleżanka wini „prababcię pradziadka babci” za swoją depresję, a alergię i problemy z kręgosłupem sięgają w jej rodzinie XVII wieku. Dziewczyna pozostaje więc ofiarą genów – nie musi brać żadnej odpowiedzialności za siebie.
Autorka w sarkastyczny sposób zastanawia się także, kogo sama może obwinić za to, jaka jest, a odpowiedzieć jest oczywista. To dziedziczenie jest powodem zarówno tak błahej sprawy, jak tendencja do siniaków, jak również poważniejszego problemu „rozkładania nóg przed każdym, kto tylko tego zechce”. Jakkolwiek przedstawia swoją rodzinę jako „cudownych ludzi”, to jednocześnie ostrzega słuchacza, żeby nie podchodził do niej zbyt blisko. Nie chciałaby bowiem, aby konsekwencją zbliżenia stało się przekazanie rodzinnych genów kolejnej istocie.