Przemysław Frencel, ur. w 1981 roku w Poznaniu. Raper, współzałożyciel zespołu Pięć Dwa, z którym nagrał pięć płyt. Pod pseudonimem Hans Solo wydał album „8”. Jest również producentem i rapująco-krzyczącym wokalistą hardrockowej Luxtorpedy. W 2006 roku pełnił funkcję dyrektora artystycznego wytwórni UMC. Sprzedaż jego oficjalnego debiutu, czyli krążka „P-Ń VI” przekroczyła 10 tysięcy sztuk, teledysk do promującego go singla „To my!” został obejrzany na YouTube grubo ponad 6 milionów razy, zaś do „Konfrontacji” – ponad 2 miliony. Udostępniony w sieci materiał „Deep Hans” w trzy tygodnie ściągnęło 120 tysięcy unikalnych użytkowników, zaś pojawiające się w serwisach aukcyjnych pojedyncze egzemplarze z limitowanego do 520 sztuk fizycznego nakładu osiągają zawrotne ceny. Dużym sukcesem okazała wspomniana już Luxtorpeda. Triumfy w plebiscytach „Teraz Rocka”, magazynu „Gitarzysta” i serwisu Rockmetal.pl to nie wszystko. Promujący pierwszą płytę przebój „Autystyczny” zdobył szczyt listy radiowej Trójki, a „Wilki dwa”, czyli singiel z drugiego krążka, okupował go przez dziewięć tygodni, wyrównując ogólnopolski rekord wszech czasów. Przedsprzedaż „Robaków” zablokowała serwery Allegro, prowadząc płytę do pierwszego miejsca w zestawieniu OLiS
Wszystkie te osiągnięcia i liczby to pewien paradoks, bowiem pierwszym słowem przytaczanym w kontekście Hansa jest bezkompromisowość. Dobitny, często surowo osądzający ojczyznę przekaz łączy z wycieczkami w stronę innych muzycznych gatunków. – Mam dużo utworów lirycznych i spokojnych, trafia się coś tak dziwnego jak „Polak wyjątkowy song”, jest punkreggae’owy „Babilon”, a między tym wszystkim uderza „Gniew”. Myślę, że taki jestem. Nie jestem sprofilowany i ułożony marketingowo, nie poruszam się w bezpiecznych ramach czy też w ogólnie przyjętym kanonie tej czy innej muzyki. W tym, co nagrywam, cały czas jest dużo różnych, autentycznych emocji. Wydaje mi się, że prawda o człowieku ma ogromną rozpiętość i zmienne nastroje, jakie towarzyszą moim tekstom, dobrze to odzwierciedlają – wyjaśnia Hans. Jego największym osiągnięciem wydaje się zdobycie grupy fanów zdolnych zaakceptować każdą z wolt idola i pojechać za nim na drugi koniec Polski, takich, co „rozumieją i słuchają całym sobą”. – Trudno by mi było wymienić jedynie kilka elementów, które miały na mnie wpływ. Powiem nawet, że to raczej niemożliwe. Było tego mnóstwo. Literatura, poezja, muzyka, doświadczenie, zło, dobro, cierpienie, życie, inny człowiek – mówi Hans, zapewniając, że grunt to pozostać otwartym
Deep, drugi członek założonego jeszcze w 1999 roku duetu Pięć Dwa, zainteresował Hansa, kiedy rapował zwrotkę RZ-y z Wu-Tang Clanu do kamery VHS. Zespół zawiązano w stanie upojenia alkoholowego przy pisuarach w klubie Planeta, gdzie akurat odbywała się rapowa impreza. Wówczas padły kluczowe słowa: „Jak czegoś razem nie nagramy, to jesteśmy pizdy”. W 2000 roku panowie mieli już w rękach 50 sztuk płyty „Najwyższa instancja”. – Nie mogłem spać w nocy, bo w głowie miałem cały czas szeptany refren „Czuję twój ból”. Najpierw była wersja na kasecie, nagrywana prosto na wieżę. Płytę zrobiliśmy już na komputerze w pokoju u Deepa, ale nie mam bladego pojęcia, jak i na czym. Wtedy nie wiedzieliśmy, co to mastering, kompresja, wtyczki. To była zabawa i mnóstwo radości, ale też bardzo dużo ambicji, aby coś opowiedzieć, przekazać, wyrazić siebie. Z perspektywy czasu nie jest tak źle. Trochę się rumienię przy niektórych kawałkach, ale większość wywołuje uczucie sympatii do tamtych małolatów, którzy mieli jednak coś w głowach i opowiedzieli o tym na tyle, na ile pozwalała dojrzałość – wspomina Hans. Materiał wywołał lokalny oddźwięk, pojawiły się zaproszenia na albumy kolegów po fachu, propozycje koncertowe. Z tym że Deep już na koncerty nie jeździł. Zajął się „poważnymi sprawami”, zostawiając kolegę z utworami, które kończyć trzeba było na scenie w połowie. To zmotywowało Frencla do pracy. Niby solowej, ale jednak nie do końca, na co najlepiej wskazywała uzupełniona nazwa zespołu, pod którego szyldem wciąż występował. – Do „Pięć Dwa” dołożyłem „Dębiec”, bo chciałem w ten sposób zaznaczyć, że pośrednio jak i bezpośrednio brała w tym wszystkim udział cała grupa przyjaciół. Zawsze uważałem, że nie ma albumów solowych, chyba że Jeana - Michela Jarre’a, który sam gra na wszystkim. Choć pewno i on ma całe zaplecze techników i realizatorów, dzięki którym płyta powstaje – twierdzi Hans
„P-Ń VI” ukazał się w 2003 roku nakładem wytwórni UMC. Wywołał konsternację, bo – pomijając może ludyczną satyrę w postaci „To my!” – był hardcore’owy i nie pasował do wydawnictwa oskarżanego o promowanie hip-hopolo. Przemek nic sobie z tego ostracyzmu nie robił, nie wyparł się kolegów. Usłyszymy go na płycie Owala, Ascetoholix, Libera, Donia, w zbiorowym, popierającym pomarańczową rewolucję na Ukrainie „Jest nas wielu”, gdzie rozsądnie powstrzymał się od wykonania hurraoptymistycznej, naiwnej zwrotki, ale też na dużo późniejszym, wydanym w2009 roku mixtapie „Brudny zachód”. – Być może byłem pomijany, nie byłem zapraszany ani też klepany po plecach w różnych kręgach, ale nigdy nie szukałem akceptacji i kolegów na siłę, ani też nie miałem ambicji należeć do klik i różnych towarzystw wzajemnej adoracji – komentuje Hans. Materiał, choć nierówny, bronił się sam. „Konfrontacje” były popisem flow, „Pies” – dowodem narracyjnej sprawności. Najwięcej kontrowersji wywołały wulgarne „Policyjne” z głośnym „półmetrowym chujem wchodzącym w dupę policjanta”. Media wyciągnęły tekst po latach, doprowadzając do skandalu przy okazji koncertu promującego poznańskie szkoły zawodowe. Sam Hans z niesmakiem obserwował „bardzo młode niewinne twarze wykrzykujące ten tekst na koncertach”. – Ale z dziesięć lat temu na pewnym festynie w środku dnia, na rynku, gdzie za support mieliśmy komika z balonami, a publiczność stanowiły matki z dziećmi, zagrałem „Policyjne” z premedytacją i ogromną determinacją, powodowany niedawną śmiercią młodego chłopaka pobitego przez policjanta. Po koncercie całe rodziny gratulowały mi tego, że nie boję się mówić, jak jest – przypomina sobie raper
W 2008 roku do niezależnego obiegu trafił „Deep Hans”, przez samego twórcę nazywany najlepszym, co zostało nagrane pod nazwą Pięć Dwa. Jak sam tytuł wskazuje, do składu wrócił Deep, z którym Frencel odnowił kontakt jeszcze przy okazji koncertów promujących „P-Ń VI”. Dawny kompan towarzyszył mu na nich z Bobikiem, przy okazji promując swój materiał „We mnie”. Co ciekawe, to Hans doprowadził do jego wydania w UMC, był tam bowiem wówczas osobą decyzyjną w kwestiach repertuarowych. Niestety rynek negatywnie zweryfikował jego typy (prócz materiału Deepa z Bobikiem ukazała się jeszcze płyta Wiśnixa), toteż Hans po zaledwie roku odszedł z labelu, który zmienił potem nazwę na MyMusic. W życiu artysty rozpoczął się wtedy trudny moment – problemy osobiste, powrót na dzielnicę Dębiec do „zasyfionej kawalerki”, dużo papierosów i alkoholu, mniej jedzenia. Wszystko to odbiło się na płycie. – Słuchając tego materiału po latach, byłem zszokowany tym, jak bardzo jest to osobista płyta i jak wiele z tych utworów bardzo czytelnie określa mój ówczesny stan emocjonalny. Deep zawsze mnie rozumiał, więc uzupełnił ten ekshibicjonizm o swoje cenne spostrzeżenia. Chemia była od razu, energia do pracy jak przy pierwszej płycie, tematów do rozmów tysiące. Fajnie było odkryć na nowo, jak wiele mamy wspólnego. To było trochę jak powrót do domu – podsumowuje Hans. Rok późniejszy „T.R.I.P.” (2009) to dla odmiany eksperyment powodowany chęcią sprawdzenia się na nowym terytorium. Nie przerwała go nawet utrata zapisów sesji nagraniowych i mus robienia gotowego krążka praktycznie od nowa. Już przy okazji poprzedniego albumu można było się domyślić, że Portishead, Archive czy Massive Attack to bliska duetowi stylistyka. Tym razem niczego nie trzeba domniemywać, bo to trip-hop w hiphopowych ramach, inna muzyczna forma dla sprawdzonej, przytłaczającej, czasem oskarżycielskiej treści. Tą drogą Pięć Dwa chce pójść na swojej następnej płycie „N.E.O”. – Ale tym razem wejdziemy do zupełnie innej króliczej norki – zapewnia Hans
W 2011 roku raper zaprezentował pierwszy materiał pod własną ksywką. Wydane przez MyMusic „8” to wiele stron jednej osobowości, sporo mieszanych spontanicznie gatunków z wykorzystaniem instrumentów i poczynionych niegdyś zapisków, niewykorzystanych refrenów, pomysłów na odrębne projekty. – Przez długi czas myślałem, że album jest zbyt różnorodny, przez co traci. Teraz myślę inaczej – kwituje Hans. Prócz wspomnianego „N.E.O.”, pod koniec 2013 roku pochłaniał go nowy krążek Luxtorpedy. Obiecywał, że będzie szczerze, mocno, osobiście i analogowo