Spotkałam się z Tobą w barze na dole.
Twoje podwinięte rękawki, Twoja koszula z czaszką.
Pytasz "dlaczego to dziś z nim zrobiłaś"?
I obwąchujesz mnie jakbym była Tanqueray (przyp. nazwa Ginu).
Bo jesteś moim kumplem, moim facetem.
Podajesz mi swoje piwo ("Stella") i lecisz (wychodzisz).
Zanim wyjdę za drzwi,
Rozwalasz już innych facetów jak Roger Moore. (przyp. aktor uważany za najlepszego Bonda w historii całej serii filmów.)
Zdradziłam samą siebie.
Wiedziałam, że tak będzie.
Mówiłam ci, że jestem kłopotem.
Wiesz, że nie nie ma we mnie dobra.
Na górze w łóżku z moim byłym.
On trafia, ale nie mogę zaznać rozkoszy.
Myślę o tobie, gdy czuję, że umieram.
W takiej chwili dzwoni mój pager.
Wybiegam by spotkać się z Twoimi dziewczynami i rozpaczać.
Mówisz „kiedy się pobierzemy", bo Ty nie jesteś przybity.
Nic z tego nie będzie.
Płakałam dla ciebie na kuchennej podłodze.
Zdradziłam samą siebie.
Wiedziałam, że tak będzie.
Mówiłam ci, że jestem kłopotem.
Wiesz, że nie nie ma we mnie dobra.
Słodkie odnowienie znajomości, Jamajka i Hiszpania.
Ponownie jesteśmy tacy, jacy byliśmy.
Jestem w wannie, a Ty na taborecie.
Oblizujesz swoje usta, gdy moczę stopy.
Wtedy zauważasz małe bliznę po otarciu.
Żołądek mi się wywraca, tracę odwagę.
Masz to gdzieś, a to najgorsze uczucie,
być jakby dźgnięta nożem.
Zdradziłam samą siebie.
Jak wiedziałam, że będę.
Mówiłam ci, że jestem kłopotem.
Wiesz, że nie jestem niczym dobrym.
Zdradziłam samą siebie.
Jak wiedziałam, że będę.
Mówiłam ci, że jestem kłopotem.
Wiesz, że nie jestem niczym dobrym.