Atreyu
Atreyu
Atreyu
Atreyu
Atreyu
Tak jak „House Of Gold”, tak i „Terrified” wydaje się opowiadać o potędze miłości, która jest w stanie pomóc się odnaleźć nawet tym najbardziej zagubionym z nas. Wokaliści rysują przed nami obraz człowieka, który do tej pory nie potrafił znaleźć własnego miejsca na tym świecie.
Wciąż towarzyszył mu obezwładniający lęk, uniemożliwiając sięgnięcie po szczęście, powodując, że pogrążony był w apatii, niezdolny do działania. Wszystko to zmieniło się jednak, gdy udało mu się natrafić na człowieka, który całkowicie zmienił jego świat. Teraz, z ukochaną osobą u swojego boku bohater poczuł, że odrodził się, znalazł w końcu swoją ostoję, bezpieczeństwo którego tak rozpaczliwie pragnął. Nie znajduje się już na samym dnie, po raz pierwszy w swoim życiu podnosi wysoko głowę i idzie przed siebie, nie bojąc się już tego, co przyniesie los.
Czasami to właśnie obecność drugiego człowieka, kogoś kogo kochamy i kto może pomóc nam w trudnych chwilach jest wszystkim, czego potrzeba nam by zacząć cieszyć się życiem. Samotna walka z własnymi demonami to ciężki kawałek chleba, więc gdy możemy dzielić ją z kimś bliskim cały ciężar, jaki nosimy na barkach staje się o wiele bardziej znośny.