Za dnia męczymy się na ulicach, goniąc za amerykańskim marzeniem,
Nocą jeździmy wśród wspaniałych rezydencji w samobójczych maszynach
Wypuszczeni z klatek na drogę numer 9
Chromowane koła, paliwo zatankowane, przekraczamy granicę
Kochanie, to miasto wypruwa Ci flaki,
To pułapka, to wyrok śmierci,
Musimy się stąd wydostać, póki jesteśmy młodzi,
Bo włóczędzy tacy, jak my, urodzili się, by uciekać.
Wendy, wpuść mnie, chcę być Twoim przyjacielem,
Chcę strzec Twoich snów i marzeń,
Obejmij nogami te aksamitne felgi,
Opasaj rękami moje silniki
Razem możemy wyrwać się z tej pułapki,
Będziemy pędzić do upadłego, nigdy nie wrócimy,
Czy pójdziesz ze mną po tej linie,
Bo kochanie, ja jestem jedynie zalęknionym i samotnym jeźdźcem,
Ale muszę się dowiedzieć jakie to uczucie;
Chcę wiedzieć, czy miłość jest dzika, chcę wiedzieć, czy miłość jest prawdziwa.
Czy możesz mi pokazać?
Za Pałacem, drony napędzane silnikami hemi, grzmią przez bulwary
Dziewczyny czeszą włosy, patrząc we wsteczne lusterka,
Chłopcy próbują wyglądać na twardzieli
Wesołe miasteczko wyrasta śmiało i wyniośle,
Dzieciaki skulone we mgle na plaży
Chcę dziś wieczorem umrzeć z Tobą na ulicach, Wendy,
W niekończącym się pocałunku.
Droga zapchana złamanymi bohaterami na jeździe ostatniej szansy,
Wszyscy dziś uciekają, ale nie ma gdzie się ukryć
Razem, Wendy, będziemy żyli w smutku,
Będę Cię kochał całym szaleństwem mojej duszy
Kiedyś, dziewczyno, ale nie wiem kiedy, dotrzemy do miejsca,
Gdzie chcemy być, będziemy spacerować w słońcu,
Ale do tego czasu, jesteśmy skazani na ucieczkę.