[Zwrotka 1]
Mam trzydzieści par butów, ale żaden ze mnie sneakerhead
Nienawidzę ludzi, a to najważniejszy występ jest
Zwykle wstręt czuli, gdy poznali bliżej mnie
Przyzwyczaiłem się nie przyzwyczajać i tak wyjdzie źle
Internet chciał idoli, więc mi wyszedł Śmieć
W chuju mam cytaty, ty najlepiej wsadź se w pizdę je
Przykre, nie, ale kurwa powiedz czym jest fame
Ciągle pożyczam kwit, a nagranych płyt jest sześć
Być nie mieć, taki banał, jak na kicksie krew
Jak se dobrze łyknę, wtedy bardziej żyć się chce
Organizatorzy każą grać, a pić się chce
Czy oni kurwa myślą, że na trzeźwo mi się chce
Odkąd piję mniej, co ty, dziś już piję dwie
Trzy dni lecą z bomby, ona już nie szuka nigdzie mnie
Wszystko, co robię, jakieś dziwne, złe
Mama mówiła: ucz się, ja wolałem wyjść się przejść
[Refren]
Póki starczy sił to masz to na playliście
Szkoda czasu, już straciliśmy go w pizdę
Nie przejmuję się, gdy mówisz, że nie wyjdzie
Nie mam czasu się wstydzić
Póki starczy sił to masz to na playliście
Szkoda czasu, już straciliśmy go w pizdę
Nie przejmuję się, gdy mówisz, że nie wyjdzie
Nie mam czasu, nie widzisz?
[Zwrotka 2]
Moja kumpela się nie może spotkać luźno z typem
Bo jak ktoś wykmini, że się znamy, z dziwną pucką ciśnie
Propsy z dupy, wyciąga nie wiem po chuj tę witę
Bo gdy przeglądam raport, jakbym dostał znów w policzek
Ugram chuj w Olisie, myślę sobie: trudno, piszę
Co mi zostało? Skoczyć z mostu albo pójść pod stryczek
I tak wkręcamy sobie znów z Soulpetem
Że jak już to wyjdzie, to tym razem kupią płytę
Zdrówko łykniem, za bezpieczny weekend, znów co występ
Różni ludzie mówią mi, że to spełnienie snów co występ
A tak naprawdę mają już to w piździe
Chyba dlatego moim dobrym ziomkiem lustro dziś jest
W kółko syf jest i mnie wkurwia znów to życie
Moje mordy mówią mi, że wódka dziś to uzdrowiciel
Mam dwadzieścia cztery, mówią mi, że późno by się
Zmienić, zaraz mówią, że nie jestem tym, kim byłem wtedy
[Refren]
[Zwrotka 3]
Nienawidzę wstawać, kiedy nienawidzę świata znów tak mocno
Że jakbym wiedział, że cię trafię to bym pluł za okno
Barany myślą, że se spoko żyję, luz mam non stop
I nikt nie kuma, że nas czasem męczy w chuj samotność
Znowu coś się sypie, moi ludzie znów za wodą
Wierzą we mnie bardziej niż ja sam, ale się znów zawiodą
Znów mam ogon, w telefonie echo wkurwia srogo
Tamto życie już za sobą, więc po chuj tak robią
Tamto życie, niezła beka, jak se zerkam czasem
Dzięki Bogu, że udało mi się dotrwać, z fartem
Zawsze ktoś miał kasę, to się zawsze coś załapie
I się posypało, gdy posypał ktoś na blacie
Czwarta noc na chacie pizda, któryś dostał w japę
Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że już ktoś z nas kracze
Takie życie kurwa mówią, jak się poznasz z rapem
Dobra spoks, zapłacę
[Refren]