[Zwrotka 1: Bonus RPK]
Stres trzyma go odkąd otworzył ślipia
Długa była noc, to już piętnasta godzina
On wstał, niewiele kimał, patrzy w słuchawę
Od osób trzech trzydzieści nieodebrane
Noż kurwa, to ci, dzięki którym on zarabia
Szkoda myśli se, ale humor mu poprawia
To, że sobota jest i wieczór się zbliża
Liczy na wampira co kira jak wpada w wira
Przerwana cisza pod blokiem czeka taryfa
On wsiada i drzwi zamyka
Ustawka, trójka szarpana przez harpagana
Dwa dni, jego kichawa biała jak ściana
Na głowę po kilka samar, melina z rana
Masz tydzień na spłatę siana, pozdrówka nara
I śmiga cierpem z powrotem, dwudziesta pierwsza
Nokia, melodia dzwoni, ktoś znów chcę węża
30-stka gwarantowana padnie tej nocy
Ich melanż do jego mana tak to się toczy
Niejeden gotuje cracka dla większej mocy
Świadomy jak ta zabawa się może skończyć
[Refren x2]
Wszystko się może zdarzyć, weekend dilera
Kogoś kieszeń uwiera, noc nie umiera
Melanż 24 w mieście co nigdy nie śpi
Życie, życie, dragi, flota ludzi nęci
[Zwrotka 2: Syn Ulicy]
Obrał kierunek magazyn, uzupełnia zapasy
Szare ulice Warszawy dziś trasą jego pracy
Tranzyt między magazynem a klientem jest
Jeszcze wcześniej spore zamówienie pęknie
Pięknie, jaźwa uśmiechnięta
Cyfry w bani liczy, by się nie przeliczyć
Zgarnąć sos nie wyjść z niczym
Koks, koks, koks, weekend z życia dilera
Diluję, więc zyskuję, Ty tracisz, bo jedziesz w melanż
Wiesz, że kolędnicy ze stolicy lubią się zniszczyć
Weekendowe balażki, wóda, jointy, z sniffem whisky
Sobotnia noc się kończy, już zmęczony
Mętny wzrok jego patrzał podkrążony
Wita niedzielny poranek, co, co jest grane
Chociaż pełne kiermany, w bani paranoja, zamęt wbija
Na bazę myć, spać, zasuwa zamek, liczy sos
Wszystko się zgadza, teraz spanie
[Refren x2]
Wszystko się może zdarzyć, weekend dilera
Kogoś kieszeń uwiera, noc nie umiera
Melanż 24 w mieście co nigdy nie śpi
Życie, życie, dragi, flota ludzi nęci
[Zwrotka 3: Bonus RPK]
W czwartek odebrał temat, pakę nochala
W tydzień to opierdala, bo zapierdala
Musiał wszystko pociachać, dokładna szala
Skala w chuja nie wali, wszystko się zgadza
Taka jest jego praca, to się opłaca
Dla niego, dlaczego? Nie pytaj, posłuchaj
Każdy ma życie i swoją drogę
Jak się prowadzi, jak poradzi sobie
To sam wie i nikt mu nie powie, inaczej
Jesteś kowalem z towarem na chacie
Wybrałeś ten handel, więc znasz konsekwencje
I przypał prewencje wliczone w tą kwestię
[Outro]
Warszawski styl
Właśnie tak chłopaku
Ciemna Strefa sprawdź to
RPK 2011 BGU
Zapach miasta... latam za sosem.. latam za sosem..
Betonowy busz, busz.... idę po drewno do lasu
[Refren x2]
Wszystko się może zdarzyć, weekend dilera
Kogoś kieszeń uwiera, noc nie umiera
Melanż 24 w mieście co nigdy nie śpi
Życie, życie, dragi, flota ludzi nęci
Ważne że biznes się kręci!
[]