Bring Me The Horizon
Bring Me The Horizon
Bring Me The Horizon
Bring Me The Horizon
Bring Me The Horizon
Radość nie sprzedaje się zbyt dobrze, dużo lepiej słucha się bólu – powiedział w jednym z wywiadów Oliver Sykes. I o tym właśnie jest „Happy Song”. Tytuł ironiczny i przewrotny, podobnie jak skandowane intro.
Utwór z drugim dnem. Jest to przede wszystkim historia o depresji. Nie tylko samego autora, ale ogólnie osób, które cierpią na to schorzenie. „Happy Song” to opowieść o samotnej walce z wyobcowaniem i poczuciem beznadziei. Naprawdę chciałbym, abyś mógł pomóc – autor jasno daje do zrozumienia, że z tym problemem musi uporać się sam.
Daje także chwilowe lekarstwo na ból. Ale jeśli zaśpiewacie trochę głośniej wesołą piosenkę, może zapomnicie – mówi. Jest to odniesienie czysto naukowe. Udowodnione jest, że głośne śpiewanie do głośnej czy agresywnej muzyki daje nam chwilę ukojenia. Wydziela się wtedy oksytocyna, która niweluje działanie odpowiadającego za poziom stresu kortyzolu.
Taki stan nie trwa jednak wiecznie, nie można śpiewać cały czas. Wraca się wtedy do punktu wyjścia, gdzie ponownie trzeba walczyć z depresją.