Piosenka, tak jej tytuł, jak i słowa, opowiadają o konieczności poznania czegoś, zanim będziemy mogli to ocenić. W tekście utworu wokalista zachęca nad podejścia bliżej - stąd lepiej widać prawdziwy obraz rzeczy, to, czym faktycznie są. Bo nie wszystko jest tym, czym wydaje się być na pierwszy rzut oka.
Na początku utworu Matt Schultz wspomina swojego ojca - to właśnie to wspomnienie stanowi punkt wyjścia dla całej muzycznej opowieści. Zawsze go kochał, widział w nim jednak tylko ojca, figurę, której należy się szacunek. Dopiero wraz z upływem czasu, kiedy jego ojciec zmarł, Matt dostrzegł w nim kogoś więcej - przyjaciela, bliską, wspaniałą osobą. I stwierdził, że chciałby być jak on.
To opowieść jest wstępem do sensu tekstu - dopóki naprawdę głęboko nie poznał taty, nie mógł w pełni powiedzieć co do niego czuje, kim dla niego jest. I tak jest ze wszystkim, co spotykamy w naszym życiu - nie możemy mówić, że coś znamy, dopóki się do tego nie zbliżymy. Musimy zrozumieć to, co widzimy. Naprawdę, dogłębnie.
