[Zwrotka 1: Chada]
Ziomuś, dranie tak mają i w tym tkwi cały sęk
Nie wiedzą co to lęk, życie biorą na węch
W jednym ręku kieliszek, w drugim pieprzony skręt
Ej, dziewczyno, o Boże, ale ty to masz wdzięk
Chodź do mnie na gang bang, to przetrzepię ci futro
Ty naprawdę myślałaś, że odezwę się jutro?
Nie pisz mi smsów, że ci tęskno i smutno
Bo mam w chuju to wszystko i odpalam dziś z wódką
Widzę cię jak przez mgłę. W sumie, i nic poza tym
Próżno szukać tu ładów z wersów Desideraty
Znowu dzwoni Kudłaty
W tle słyszę, że tam ćpają
Utwierdza w przekonaniu, że dranie to tak mają
Na okrętkę to samo, ciągle alkohol w ustach
Nadużycia, skandale, no i te cudzołóstwa
Powinienem z tym skończyć, ale weź i mnie namów
Ten sztos to nieodłączna część życiowego planu
[Refren: B.R.O] x2
Widzisz, dranie tak mają, brat
Czy chodzi tu o życie, czy tu chodzi o rap
I choć przeciwko nam może być cały świat
Strach i ogłada – widzisz, tego nam brak
[Zwrotka 2: Hukos]
Ej, mamo. Przypał. Niosę łzy, a nie radość
Dranie tak mają, wita flaszka pita rano
Pół litra. Chciałaś prawnika, co zarabia siano (sorry)
Masz typa, zryta psycha, wątpliwa moralność
Lubię upić się na Himilsbacha i Maklaka
Drogę do domu zgubić, po paru dniach wracać
Tak często fizjologia wygrywa z człowieczeństwem
Nie kłam, że lubisz tańczyć, w klubach myślisz o seksie
Dziewczyny wolą róż, brąz zostawią dla ćpunów
Zabawy na Piesiewicza, ślepota od świateł klubów
Tu chłopaki nie płaczą, czasem za nich płacze wódka
Gada się o polityce, o biznesach i o dupach
Pieprzyć głupie maniury, podróby Louis Vuitton
Na kacu przenoszę góry, choć mogę kurwić na los
Z reguły nie ma kultury, gdy w kluby idziemy sztos
Kurwy niech patrzą z góry, z natury taki nasz lot
[Refren: B.R.O] x2
[Zwrotka 3: Sitek]
Okej, chcieli mnie na track, mieli moje dwa, cztery miałem sam
Widzieli mnie w LuckyDice, więc jestem, jestem
Sztuki chcą mnie znać, i póki lecę jak grad
Do buzi jedynie brać możesz, hejter, hejter
Nie wiem, to jak ty masz wpojone
Ja wcześniej miałem nic, więc ten koniec, bo dziś robię swoje
I już podjąłem tą decyzję - nie wracam
Wiem, że to egoistyczne, przepraszam
Mam poprzestawiane, kocham marihuanę
I kiedy wchodzę w bit, bit, robię to jak dranie
Więc nie mów mi, z kim powinienem trzymać
Jak mówią „coco”, to nie chodzi o Chanel, skminiłaś?
I nie wiem, po co do mnie dzwonisz, jak mnie znasz, nie odbieram
Moja duma to skurwiel, a to dostałem w genach
I nie oceniaj mnie, nawet nie jesteś ode mnie
Zrobię to na cały kraj, Ty się wczuwaj w osiedle
[Refren: B.R.O] x2
[Zwrotka 4: B.R.O.]
Robię to na pohybel tym, którzy kopią mi powoli grób
Szukają sensacji, bo od dawna im nie stoi fiut
Ja tu zostanę, nawet jak mi nie pozwoli lud
Mówisz: „Jestem gwiazdą”. A co to, kurwa, Hollywood?
I co Cię boli znów? To, że w metropolii już
Znają moją ksywkę, bo zdążyłem rozpierdolić? Cóż
Daj mi uzbroić w tusz, długopis to dla mnie nóż
W rapie jestem draniem, co cię zdmucha jak pieprzony kurz
Dam Ci miliony róż, w postaci szalonych słów
Dranie grają rap i zgarniają za to plony, znów
Nie szukamy łatwych dróg, drogi te szukają nas
Prawda płynie z naszych ust i to zawsze prosto w twarz
Twarz? My mamy tylko jedną
I nie szukamy drugiej, bo w tym to całe sedno tkwi
Powiem jeszcze jedno ci, jak kasa cię kręci
Że przyjaźń to dla nas sprawa życia i śmierci
[Refren: B.R.O] x2