Gdy ja pudruję swój nos,
On wciera proszek w swoje dziąsła
A jeśli spróbuję się zbliżyć,
Jego już nie będzie
Nie wiem gdzie się podziewał,
Ale nocą leży niespokojnie,
Ma okropne sny
Leżymy więc w ciemnościach,
Bo nie mamy sobie nic do powiedzenia
Słychać bicie naszych serc,
Jak dwóch werbli w szarości
Nie wiem, co robimy,
Nie wiem, co zrobiliśmy
Ale ogień nadchodzi,
Myślę więc, że pora uciekać,
Myślę, że pora uciekać, uciekać, uciekać, uciekać
I biec, biec, biec, biec,
Biec, biec, biec, biec.
Gdy zakładam buty,
On będzie zapinać płaszcz
Później wyjdziemy na zewnątrz,
Sprawdzić czy wybrzeże jest puste
Po obu stronach,
Bo nie chcemy być zauważeni,
Nie, to samobójstwo,
Ale nie widzisz lin,
Nie powiem mojej matce,
Lepiej, że nic nie wie,
A on nie powie swojej rodzinie,
Bo oni są już duchami,
Będziemy więc trzymać się razem i opiekować się sobą,
Dopóki nie dotrzemy do granicy,
Dopóki nie spełnimy naszego planu,
By biec, biec, biec, biec,
By biec, biec, biec, biec,
By biec, biec, biec, biec.
Czy zostaniesz ze mną, mój kochany,
Na jeszcze jeden dzień?
Bo nie chcę być sama,
Kiedy jestem w tym stanie
Czy zostaniesz ze mną, mój kochany,
Aż zestarzejemy się i osiwiejemy?
Nie chcę zostać sama,
Gdy kości zaczną się rozpadać.
Biec, biec, biec, biec,
Biec, biec, biec, biec,
Biec, biec, biec, biec.
Biec, biec, biec, biec,
Biec, biec, biec, biec,
Biec, biec, biec, biec.
Biec.