Dave Matthews Band
Dave Matthews Band
Dave Matthews Band
Dave Matthews Band
Dave Matthews Band
Często wiara przychodzi do nas dopiero, gdy mamy już swoje lata i przestajemy czuć się wszechwładni. Gdy dochodzi do nas fakt, że jesteśmy śmiertelni i wcale nie tak silni, jak się nam wydawało, wtedy łatwo o to, by zbratać się z dawno już nie odwiedzanym przez nas Bogiem.
W tym kawałku Dave opisuje Wszechmogącego jako barmana, słuchającego wyznań swoich wiernych. Jakby nie patrzeć porównanie to wydaje się bardzo trafne, bo przecież kto nie wysłucha historii naszego życia lepiej niż zaufany barman? W taki właśnie sposób Matthews lubi patrzeć na Stwórcę. Przychodzi teraz do niego, prosząc o to, by przyjął go spowrotem pomimo tak długiej nieobecności. Zdaje sobie sprawę z tego, że popełnił w życiu wiele błędów i łatwo może zostać postawiony w tym samym szeregu, co chociażby biblijny Judasz, ale jednak próbuje błagać o wybaczenie.
Dopiero teraz zaczął się zastanawiać nad tym, co spotka go po śmierci i strach przed nieznanym zaczął pchać go w kierunku wiary. Chce naprawić swoje błędy i niczym syn marnotrawny wrócić do łask Boga. Zastanawia się oczywiście, czy już nie jest dla niego za późno, ale jednak ma nadzieję na rozgrzeszenie, bo przecież Najwyższy słynie z tego, że nie odrzuca swoich dzieci, nawet tych najbardziej krnąbrnych. W końcu nigdy nie jest za późno na nawrócenie się na właściwą ścieżkę, czyż nie?