[Ref. x2]
Ten czas w tym miejscu, świat w tym miejscu
To ja w tym miejscu, właśnie teraz
Żyjąc tak w zgodzie z samym sobą
Wciąż w tym miejscu
Szukając sensu, ktoś gubił sens nieraz
[Deobson]
Siedem lat temu, tamten czas w tamtym miejscu
Na blokach, Kolumbia, plus Finlandia potem nokaut
Miałem to w sercu, miałem w krwi, miałem w oczach
Zrobiłem klasyk numer, mówili, że na pokaz
Byłem za mądry dla ulicy, trueschool tez nie mógł zrozumieć
Miałem to w dupie, nie wstydzę się swych posunięć
W sumie to żyłem tak, że nie jeden mógł zazdrościć
Miałem hajs, byłem sam, nie zaznałem samotności
Miałem raz może tylko wątpliwości
Może raz miałem, no i chciałem trochę zwolnić
Po siedmiu latach patrze wstecz, dziwie się trochę
Myślę gdzie bym był jakbym jednak w ten rap poszedł
Bezsenne noce, czyste kartki, pewnie whisky strumieniami
Kochałem życie, zawsze brałem pełnymi garściami
Każdy czas ma swoje miejsce, ja też się zmieniam
Każdy z nas ma swoje miejsce, lecz mam coś do powiedzenia
[Shot]
Chcesz mnie pokochać ? Stop. Nie radze. Weź zapomnij
Bo moja kobieta wydłubie ci oczy i wytrze tobą chodnik
Zamiast ściemniać, Cie przy barze i dobierać ci się do spodni
Po cichu nawinę w knajpie stare hity upity tu pod bit
Weź podbij na pewniaku z pokruszonym tuszem na rzęsie
A usłyszysz o paru rzeczach których już mi się nie chce
Brudy szczurzych lat wyprał nam z ubrań czas
A choć siadło nie współgra nam z planami to nie kwas, jeszcze
Bo nie mamy po czterdzieści lat, jeszcze
I możemy mieć więcej niż mogliśmy mieć
I weź nie mów mi o straconych szansach i okazjach
Bo nie zemściła się na mnie do dziś żadna z nich
To krucha bajka
W tamtym miejscu świat był wart grzechu, to wraca
Bo czy każdy z tych grzechów był wart twojego świata?
Patrze ze sceny na ich sylwetki, widzę jak wchodzą
Wiem, że świat w tym miejscu w którym jest teraz
Jest spoko
[Ref. x2]
Ten czas w tym miejscu, świat w tym miejscu
To ja w tym miejscu, właśnie teraz
Żyjąc tak w zgodzie z samym sobą
Wciąż w tym miejscu
Szukając sensu, ktoś gubił sens nieraz
[Deobson]
Rap już robię od niechcenia nie mam żadnych ciśnień
Nie będę się tu ścigał przecież z jakimś młodym głodnym wilkiem
Może przylgnie do mnie metka lenia
Nie mam nic nikomu do uwodnienia
Znałeś mnie kiedyś? Trochę się zmieniło w moim życiu
Nie ma już dziwnych przygód, nie mam zdrowia na zbyciu
Inni walczą o tytuł królów nocy w tym mieście
Moje serce bije spokojnie nareszcie
Nie ma miejsca na persem, śpię snem sprawiedliwy
Szukaj prawdy w nowych wersach, stare się już przedawniły
Nie szukaj mnie w chujowym klipie, szukaj prawdy w moich słowach
Nie było mnie tu parę lat. Sam przyznasz: chyba szkoda
W tych kilku słowach, kilka retrospekcji z przeszłości
Nikt z moich bliskich, z nerwów nie dostaje już torsji
Nikt z moich bliskich, nie musi martwić się o mnie
Zdjąłem nogę z gazu i żyje trochę wolniej
[Bonson]
Tak jak bym spotkał farta
Tyy, siema, siema, co tam, jak tam?
Zoba rap gram, wjechała mi dobra karta
A kto z nas miał plan, że pójdzie w tą zajawkę?
Choć wielu z nas zna sex później coś tam blanta
Moje portfolio? Więcej niż mogą ściągnąć
Więc chuja kładę, że nazwą to monotonią
A, to co los wziął nie pytaj, bo to poszło
I odtąd Polsko nie pytasz kto to Bonson
Coraz częściej, taa, teraz ten to ma szczęście
Bo ktoś tam zdjęcie chce i poznał pewnie
Pół sceny się wiezie, osrał dzielnie już nie był
Kwiecień, wrzesień i ciężej mu wierzyć
Za ostatnie grosze, wznoszę toast
Za tych co ze mną tych drugich trochę szkoda
Już chyba czas udowodnić to, że po nas zostaną puste miejsca
Jak powiesz odejść pora
Za waszą wiarę i za to co zapomniałem
Za tamto stare za nowe i za to dalej
Za każdą z zalet, bo świat jeszcze ma je
Teraz tutaj gram nie przestaje, ha
Mała wybacz, że sprzedałem nas jak towar,
By robili z nas dzwonki, tapety na iPhonach
A ciężkich dla nas słowach znaleźli w nawias slogan
Powtarzany bezmyślnie banał szkoda
[Ref. x2]
Ten czas w tym miejscu, świat w tym miejscu
To ja w tym miejscu, właśnie teraz
Żyjąc tak w zgodzie z samym sobą
Wciąż w tym miejscu
Szukając sensu, ktoś gubił sens nieraz