"Fajerwerki" to kawałek adresowany do wszystkich hejterów i przeciwników Deysa. Rozprawia się tutaj z nimi, zrównując ich z ziemią i zapewniając, że nie odgrywają w jego życiu najmniejszej nawet roli. Nie musi się wysilać, by cokolwiek komukolwiek udowadniać, ma znacznie lepsze zajęcia. Zdaje sobie sprawę, że przez swój wizerunek może wyróżniać się na naszej rodzimej scenie hip-hopowej, ale woli iść swoją drogą i robić co mu się podoba, zamiast naginać się do jakichś odgórnie ustalonych konwencji.
Czuje się szczęściarzem od urodzenia, co tym bardziej potwierdza fakt, że będąc tak odmiennym od innych raperów udało mu się zajść tak daleko. Jest pewien siebie i czuje, że nie pokazał jeszcze wszystkiego, na co go stać. Ma więc w zanadrzu niejedną niespodziankę, a do tego coraz większy apetyt na jeszcze więcej. Chce wycisnąć ze swojego życia tyle, ile tylko da radę, nie ograniczając się w żaden sposób i pozostawiając swój umysł otwartym.
Nic więc dziwnego, że nie ma czasu na tych, którzy są przeciwko niemu. Porównuje tu ich do tytułowych fajerwerków, tylko czarnych, a przez to niewidocznych w nocy. Przekaz tego zabiegu jest więc raczej jasny – ma gdzieś to, co o nim mówią, bo robiąc swoje bawi się fantastycznie.