[Zwrotka 1]
Dwa, zero, jeden, siedem, co to za system
Kato-talibowie, co wielbią żyda pacyfistę
Wybacz, to oczywiste, Jezus miał na imię
Ale nie był tym, o kim uczy krezus w pelerynie
Kryzys jest w rodzinie, wyzysk rządzi w gminie
Rydzyk na antenie, a niech wstyd spali całe plemię
Tylko bit da nam odrodzenie
Chociaż synoptycy przewidują nagłe ochłodzenie
Co jest teraz w cenie, tanie pierdolenie
Kręci się kołomyja pajaców na scenie
Każdy mówi tylko to, co mu się opłaca
Najebany baca padł, zamiast paść, taka praca
Chleb i igrzyska, wszyscy ponad wszystkimi
Skupiwszy się na oddechu, łatwiej to rozkminić
Łatwiej to zobaczyć, łatwiej to ocenić
Myślą się podzielić, że przyszliśmy, by coś zmienić
[Scratche: The Returners]
Poczekaj moment
My przyszliśmy by coś zmienić
To wszystko jest zmyślone, poczekaj moment
[Zwrotka 2]
Franz Kafka nie chciał tego nawet publikować
Uważaj czego pragniesz, bo możesz pożałować
Więc żeglujemy, w kruchej łupinie z kory
Kto zbudzi śpiące potwory, wygrywa wybory
Ten system jest chory i nikogo to nie dziwi
Drzewa kochają drwale, zwierzęta myśliwi
Zatrute rzeki, martwe ryby płyną z nurtem
Kto poczuje zapach, wyjebiemy go za burtę
Kłamstwo bite hurtem, cynizm na zagrychę
Za każdym zakrętem bohaterów jest za dyche
Byle napchać michę i uciszyć polemikę
Zdrowy rozsądek wyjechał na długi weekend, w pizdu
Bieg do koryta z kwikiem, pieniądz wszystkiego wyznacznikiem
Dzisiaj nie umywam rąk, raczej sypię łeb popiołem
I się nie wywyższam
Z tego gówna sam się wziąłem
[Scratche: The Returners]
Poczekaj moment
Z tego gówna sam się wziąłem
To wszystko jest zmyślone, poczekaj moment
[Zwrotka 3]
Grudzień, idą święta, wieje wiatr na blokach
A za wysokim murem rzeźni, mięsny holokaust
Miliardy istnień, dręczonych i mordowanych
Bez opamiętania, chciwiec goni swe plany
Noe leży najebany, po co budowałem arkę
Anioł nas wyjebał poza supermarket
I łazimy szukać drobnych po parkingu
Z telefonem, który zapewnia byt w rankingu
Potrzeb, kreowanych i wypełnianych
Prezentów na święto zmarłych i zakochanych
Festiwal żarcia i srania, wciąż nie starcza gadania
Kręci się przemysł bólu, bez zmiłowania
Sam jadłem całe życie smutek i cierpienie
To, co spożywałem, budzi moje przerażenie
Od dzieciaka pompowana propagandy sieczka
O uśmiechniętych świnkach i pysznych paróweczkach
O proteinach i witaminach nauka trudna
Nie twoja wina, masz hurtem wpierdalać gówna
Idź do lasu, niech ci poukłada w głowie
Nie po to się za ciebie modlą bodhisattwowie
Żebyś biegał, jak chomik w kółku i gonił pieniądze
Wygaś w sobie zazdrość, chciwość, zło i rządzę
Odwracasz głowę swą, by nie wiedzieć co się dzieje
XXI wiek, rap jest spokoju złodziejem
Bo kto, jak nie on, chętnych krótki ogonek
Brudny gołąb się zesrał i poleciał w swoją stronę
[Scratche: The Returners]
Poczekaj moment
Poczekaj moment
Poczekaj moment, moment
To wszystko jest zmyślone, to wszystko jest zmyślone
Poczekaj moment
Czarna przeszłość, to wszystko jest zmyślone
Poczekaj moment
To wszystko jest zmyślone
[]