Drenge
Drenge
Drenge
Drenge
Loveless oddaje tu wodze swoim masochistycznym fantazjom, prosząc nas o to, byśmy zadali mu tyle bólu, na ile tylko będzie nas stać. Chce zostać całkowicie unicestwiony, sponiewierany i poraniony, bo niezdolny jest już do tego, żeby brnąć dalej przez swoje życie. Może więc okaleczenie się, doznanie przemocy w jakiś sposób stłumi ból psychiczny, który na co dzień odczuwa.
Ciężko jest przecież odmówić poniekąd zbawiennego działania fizycznego bólu. Pozwala on odciąć się od wszystkiego, co zaprząta naszą głowę, absorbuje nas bez reszty, mimo że robi to w okropny sposób. Nie wiadomo więc, czy Eoinowi chodzi tu o prosty masochizm, chęć cierpienia, czy bardziej po prostu o ucieczkę od świata i problemów, na jakie narażona jest jego psychika. Życie przecież nie dla każdego jest usłane różami i dla wielu z nas stanowi wręcz koszmar, przepełniony tylko cierpieniem i smutkiem.
Możliwe więc, że autor jest po prostu tak przytłoczony przez rzeczywistość, że lepszym rozwiązaniem wydaje się dla niego kompletne unicestwienie i ból tak wielki, że aż ciężki do wyobrażenia. Tylko to jest w stanie dać mu chociaż trochę wytchnienia, chociaż ciężko jest się z tym pogodzić. Czasami jednak żadna rana, otarcie, złamanie czy skaleczenie nie równa się temu, co przeżywamy w swoim wnętrzu.