[Intro]
Dudek P56, My Tape 2, D12, dla wszystkich dobrych ludzi
Elo
[Zwrotka]
Kierował się wzdłuż drogi, gdy starczyło sił
Jak nie szedł, jak przecinak las, nie trzeba pił
Pił jedynie wodę, by nie zaschło w gardle, by mówić
I oddychać się nie dusząc, drzewo siekierą ubić
Duży dom, móc pomagać, być przy każdym, gdy susza
Nie odtrącać pomocy, serce obok tuż kusza
Ruszam tam, gdzie nowy etap, tam, gdzie sny się spełniają
P56, czemu ludzie se pytanie zadają? (ta)
Nie chcę roztrząsać, mam złe wspomnienia
Każdy z nas je ma, tak zbudowana jest ziemia
Musisz depnąć nogą ślepo, by ominąć dalsze błoto
Staraj się być w porządku, a co to? Niemoto
O to loto, że zrozumiesz tylko wtedy, gdy się starasz
Gdy bardzo czegoś pragniesz, dupa nie zmieni się w garaż
Dużo naraz nie przeszkadza, aby sercem i duszą
Jak najlepiej potrafię, do niczego mnie nie zmuszą
Płuca mam, więc oddycham, głowa jest, więc to piszę
Tylko oryginalne brzmienie, to jak cios na policzek
W uszy ruszy dźwięk, którego nie zatrzyma się nigdy
Póki świat się nie zatrzyma i nie znikną wnet krzywdy
Póki nie zniknie te życie, które się tak często psuje
Nie będę tu ubliżał, bo tu tego nie czuję
Każdy drogę swą kreuję, choć jest zapisana z góry
Podobno mamy wypełnić tło, gdzie same kontury
Hip-hop dał mi tą siłę, bym oddychał, gdy lipa
Bym się karmił tym słowem, gdy los zębami zgrzyta
Gdy borykam się jak wirus nas na prostej drodze z wiatrem
Jeśli miało być tak pięknie, to będzie, niech zgadnę
Będą chcieli mi zaszkodzić, będą chcieli miejsce zająć
Będą chcieli udowodnić sobie dokąd dorastają
Będą szukać dziury w całym, gdy człowiek idzie do góry
Nie trzymając pazurami się jak zwykle co niektóry
Po to piszę tyle tego, bo mi jest to potrzebne
To mój sposób na przeżycie życia i to jest pewne
To mój list motywacyjny, który rusza w przestworza
Leci w górę wysoko, tam, gdzie brama jest Boża
Tu gdzie słowa bardziej słychać, tu temperatura spada
Mówisz raj, błoga cisza, karnawał i czekolada
Wszystko słodkie jak bez lukru Wedel, Wedel, słodki kosz
Wolę szczere dobre słowo niż naćpany zżarty nos
[Bridge]
Oj znam życie, nie powiem, tu przeżyłem parę lat
Wnioski wyciągnąłem bracie, kilka dni, straconych dat
Kilka dni pochłonnych poszło, przechodziło wnet daleko
Wiem co zrobić, by nie wjebać się ziomuś metr za daleko
Jak matki mleko, siedzimy w tym calutcy
Ktoś nam powiedział, że ludzie są za malutcy
By przenosić góry, które często takie duże
By czekać cierpliwie na to, co zapisane w naturze