Dżem
Dżem
Dżem
Dżem
Podmiot liryczny piosenki to mężczyzna imieniem Billy – cuchnący, niedomyty włóczęga, obdartus i alkoholik. Pozbawiony pracy i domu, z pewnością nie stanowi wzoru cnót społecznych, przez co spotyka się z ostracyzmem ze strony tych „lepszych” mieszkańców miasta. Chociaż oni sami też z pewnością mają niejedno za uszami („mówią ludzie pełni cnót” stanowi piętnującą dwulicowość ironię), mogą dowartościować się, widząc „gorszego” od siebie Billy’ego.
Mężczyzna przyznaje jednak, że ci, którzy witają go słowami „idź do diabła”, mają mimo wszystko trochę racji. Bez wątpienia przydałaby mu się czysta pościel, świeże mleko i przyzwoita „hacjenda”. Do stabilizacji potrzebuje jednak kobiety i chociaż wiele z nich przewija się przez jego życie, to żadna nie chce związać się z nim na stałe. Dręczony samotnością, Billy topi smutki w szklance tytułowej whisky.
Nietrudno domyślić się, że tekst – stanowiący w Polsce swego rodzaju hymn outsidera – posiada warstwę autobiograficzną. Włóczęga Billy to niejako alter ego Ryszarda Riedla, któremu również daleko było do stabilizacji, a jego beztroski tryb życia mógł odrzucać niektórych spośród „lepszych”, bardziej „wartościowych” przedstawicieli społeczeństwa.