[Zwrotka 1]
Czekałaś na odpowiedź
To było najgorsze, co mogłaś usłyszeć
Wycieńczenie przysłonięte drgawkami
Rozpieszczona i szczera
[Przed refren]
To samotne życie, długie i samotne życie
Zostań ze mną i
Bądź ten nocy duchem, bądź ten nocy duchem
[Refren]
Ale nie bądź tak zimna
[Zwrotka 2]
Czekałaś na euforię
Jakby miała spaść z nieba
Może czas jest najlepszym lekarzem
Ale kochanie, wszystko umrze
[Przed refren]
To samotne życie, długie i samotne życie
Zostań ze mną i
Bądź ten nocy duchem, bądź ten nocy duchem
[Refren]
Ale nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
[Przed refren]
To samotne życie, długie i samotne życie
Zostań ze mną i
Bądź ten nocy duchem, bądź ten nocy duchem
[Refren]
Ale nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Nie bądź tak zimna
Dziękujemy za wysłanie interpretacji
Nasi najlepsi redaktorzy przejrzą jej treść, gdy tylko będzie to możliwe.
Status swojej interpretacji możesz obserwować na stronie swojego profilu.
Dodaj interpretację
Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i
znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu
przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!
Tekst tej otwierającej płytę "Violence" piosenki, jest opowieścią o potrzebie bliskości i o przemożnej samotności narratora. W słowach zwraca się on do kogoś, kogo pragnie, kogo kocha, kogo chce do siebie przyciągnąć. Nie potrafi sobie wyobrazić życia bez tej osoby i prosi ją by została przy nim. Przynajmniej jako duch.
Jednocześnie wie, że bycie duchem wiąże się z niecielesną formą i idącym za nią chłodem. A on chce człowieka, kogoś z krwi i kości, z ciepłą krwią i bijącym sercem. Więc jeśli już musi zadowolić się duchem, to niech choć nie będzie on tak zimny. Narrator pragnie miłości - prawdziwej, szczerej, głębokiej. I błaga ukochaną o to, by dała mu choć jej namiastkę.
O życiu mówi tutaj jako smutnym, samotnym. Nie ma ucieczki od tej przemożnej samotności. W tym kontekście narrator staje się egzystencjalistą, który wierzy w to, że człowiek - nieważne co zrobi - i tak pozostaje sam w obliczu życia i śmierci.
Od samotności tej nie ma ucieczki. Możemy szukać więc jedynie chwilowej ulgi, ukojenia. Zwykle robimy to w ramionach osób, które kochamy. Te dają wrażenie bezpieczeństwa o ile nie jest chłodne, dalekie. I właśnie na tym zależy narratorowi - na cieple drugiego człowieka.