[Zwrotka 1]
I zacząłem od dołu
Jak bałwan, od początku
Jak okrągły uchwyt, wciąż kładę na tobie swoje ręce
Bycie poranionym to mój sposób spędzania czasu
Bez frajerów, wysokie zaufanie
Wiatr wieje kiedy rymuję
Mam w sobie powietrze jak wietrzny dzwonki (yeah)
Kolejny dzień w życiu (uh)
Kiedyś musiałem drapać żeby przejść dalej (yeah)
Teraz moja społeczność jest otoczona i ja
Zrobiłem to i moi sąsiedzi mówią cześć
Daję im funty, jestem teraz ekskluzywny
To chyba znaczy, że jestem wysoko w niebie
Ale wciąż pamiętam dni
Najniższej pensji za pracę
Bycie odbiorcą pomocy społecznej
Patrz co zrobiła z tobą pomoc rządu ya!
Niedola jeśli nie odniesiesz sukcesu od początku
Lepiej wykorzystaj swój temperament
Bo bycie spłukanym to słaba wymówka
Powinno dać ci więcej paliwa
Pokaż im dlaczego jesteś sobą
Tak blisko, Boże, prawie to miałem
Ale liczą się tylko bomby zegarowe i podkowy
Więc ja rozbroję to gówno - tik tik tik - bez wyrzutów umienia, bum!
Pieprzyć to, jestem świetny i szybko zniszczę to nastawienie
Dlatego nazywają mnie petardą
Dorastałem na knocie - knocie knocie knocie - z krótkim bezpiecznikiem
Mam pewne ważne wiadomości do przekazania
Wszyscy, którzy myśleli, że jestem skończony: nie, dziwko, nie do końca
Jupitery znów świecą, mam swoją wiarę, gdzie twoja?
[Refren]
Czy wciąż wierzysz we mnie?
Czyż nie dałem z siebie wszystkiego byś zobaczył?
Nigdy nie zapomnę jeśli teraz się ode mnie odwrócisz
I odejdziesz, nigdy nie pozwolę ci tego przeżyć
(Nigdy się nie poddam) Czy wciąż wierzysz we mnie?
[Zwrotka 2]
Człowieku, czasami wiem
Te myśli mogą być trudne i zimne jak lód
Dla mnie to tylko plamy tuszu
Rzucam nimi jak z procy i tak precyzyjnie
Żebyś mógł dwa razy to przemyśleć
Kiedy wy zacofańce możecie rzucać kostką
Ale urazy będą was kosztować karierę
Bo nawet moje tanie strzały są przeceniane
Ale ten środkowy palec jak wolny jak ptak
Narodziny nuklearnej głowicy, jesteś czołem na ziemi
Zbyt krótkie na wers, uczyłem się przepisu, uczyłem
Jak rzucić klątwę
Skierować przeciw korporacyjnej Ameryce
Wetknąć widelec i przekręcić, bo czteroliterowe słowo
Jest lepiej słyszalne, świat zmusza do karmienia łajnem
Dla mnie, ty dostaniesz swoje
Ale czasami to przerabiam ale tak wsiąknąłem
Byłem tam dla pocieszenia kiedy nikt nie wiedział
Kiedy twoja sytuacja się nie poprawiała
Bylem tymi drzwiami, przez które przechodziłeś
Jestem światłem na końcu tunelu
Więc ludzie zawsze na mnie patrzą idąc nim
Kiedy widzenie tunelowe jest niejasne
Wszystkiego robi się za dużo
Od "Cleaning Out My Closet"
Kiedy byłem w pułapce
Jestem tą nierealną wysłuchaną modlitwą
I wywołam uniesienie jakbyś próbował naprawić mieszkanie, uh
Kiedy walczysz z rozpaczą
Drink w każdej ręce, nagie pięści połączone z tą parą
Ściągam od dziwaków, jestem twoim pieprzonym przełącznikiem, nic się nie równa
[Refren]
Czy wciąż wierzysz we mnie?
Czyż nie dałem z siebie wszystkiego byś zobaczył?
Nigdy nie zapomnę jeśli teraz się ode mnie odwrócisz
I odejdziesz, nigdy nie pozwolę ci tego przeżyć
(Nigdy się nie poddam) Czy wciąż wierzysz we mnie?
[Zwrotka 3]
Zacząłem od dołu jak bałwan
Oh człowieku, włóż to do swojej fajki z kukurydzy i pal
Ale moja bateria pada, będę potrzebował doładowania paczki
I wiem, że zawsze będę mieć dowód za plecami
Nazwałem cię "dowodem" bo wiem na pewno
Mój as w dziurze, brachu, wzywam cię
Bo myślę, że powoli zaczynam tracić w to wiarę więc
Daj mi ten fartuch i mo-
-tywację by odejść, Hussein z rytmem
Fałszywi fani zostawiają cię zakłamanego podczas występu
Niech bicie serce się zapętla, produkuje nienawiść w moim sercu
Kładę wokale dwa dni z rzędu
Prawdziwe oświadczenie, nienawidzę tej drogi
Ale jest tylko jedna trasa by przekroczyć ten most
Więc chodzę z tą suką z dziećmi z innego związku
Bo wszystkie moje długi spłaciłem, ale ta budka weźmie swoją zapłatę
Ale nigdy nie jest za późno by zacząć od nowa
To odnosi się także do ciebie, więc co do cholery zrobisz?
Użyj narzędzi, którymi dysponujesz!
Albo kart, którymi grałeś
Jako wymówką żeby nie spędzać z nimi czasu?
Grałem frajera, ofiarę
Aż zobaczyłem jak Dowód się nakręca
Znalazłem swój samochód i jeszcze nie skończyło się paliwo
A kiedy układa się w stosy, zmienia upośledzonych w kapitał
Saszetki, klepsydry
Gdyby czas był po mojej stronie, nie mam sekundy do stracenia
Człowieku, kiedy byłem młodszy
Tak super było ścigać to marzenie
To jakbym biegł w miejscu
Kiedy to gówno macha mi przed nosem
Ale jak nadążasz za tempem
I bólem z głodu gdy już wygrasz wyścig?
Kiedy to paliwo się chłodzi
Bo nie masz już nic do udowodnienia
Bo już uderzyłeś ich ostatecznym ciosem
Wciąż czujesz potrzebę
Z energią, ten Bruce Willis, Zimna stal
Prawdziwy talent, kiedy koła są luźne, ja nie stracę woli
Czy wciąż wierzysz?