'Uciekaj, króliczku"
Czasami chcę wstać i ogłosić koniec
Czuję się jak otoczony murem z cegieł
Zawsze gdy próbuję wstać, wpadam w dołek
Moje życie jest jak jedna wielka kupa gówna
Gdybym mógł umieścić to we wszystkim co rapuję
Zamiast zawsze starać się to przełknąć
Zamiast gapić się w tą ścianę i nic
Gdy siedzę pisząc ten plan, mając dość tego gówna
Nie nazwę tego gównem
Jedyne co wiem, to że zaraz uderzę w ścianę
Jeśli będę musiał oglądać kolejny ciąg alkoholowy mamy
To koniec, ostatnia szansa, to wszystko, to już to
Nie rozprawiam się z następnym pieprzonym politykiem
Jestem jak patelnia, która bulgocze aż się nie przesączy,
Mam zamiar to zakończyć, czuję, jak to powstaje,
Wysadzić ten budynek w powietrze, dostatecznie ukryłem, moja filiżanka - Gdy to się skończy, napełnię ją
Chata eksploduje i wybucha, tusz zalewa flaki moje
Myślisz, że tylko stoję tu i dotykam swych jaj...
Więc...pokażę ci, poczujesz moje tempo
Jeśli nie czujesz, to musi być zbyt prawdziwe byś tego dotknął
Rozbudować kłopoty, mam zamiar rozedrzeć to gówno
Gęsia skórka, taa, spowoduję że włosy usiądą ci z wrażenia, tak, usiądą, powiem ci kim jestem
Spowoduję, że znienawidzisz mnie, bo nie jesteś mną
Poczekaj, nie jest za późno aby w końcu zobaczyć to,
Na co wy, głupi ślepcy, jesteście zbyt ograniczeni
Ktokolwiek znajdzie mnie, znajdzie przepustkę
Z tego świata, nikt tu nie myśli jak ja
Potrzebujesz spokoju umysłu? Masz tu trochę mojego
Wszystko czego potrzebuję to wers,ale czasem
Nie zawsze znajdę słowa do rymu
By wyrazić, jak akurat teraz się czuję
Taaa... Czasem, czasem, czasem, tylko czasem
To zawsze ja, jak ciemne mogą być te korytarze?
Zegar wybija północ, pierwsza, druga, wpół do czwartej
Ten nędzny rym na tym nędznym kawałku papieru
Jestem zdesperowany przy biurku żeby wyciągnąć resztę
Tego gówna z piersi, znowu, utknąłem
Nie mogę nic wymyśleć, kurwa, jestem zaskoczony,
Ale czekaj, coś nadchodzi
Nie, to nie wystarczająco dobre, wykreślić, nowy notatnik
Zmiąć i wyrzucić to gówno
Wymiękam, myślałem, że rozwiązałem to
Jaja mam w gardle, ale boję się by wyciekły
Boję się, ale czemu, czemu jestem niewolnikiem tego koryta?
Cyjankiem spluję do grobu, wystarczająco by cię zirytować,
Chcesz, żebym fiknął? mogę to rzucić stylem jakim zechcesz,
Przejdę do tej dziwki - Jimmy Smith nie jest z tych którzy Rezygnują, będę tu siedział, aż dostanę tyle,
Żeby wreszcie osiągnąć pierdolony punkt wrzenia
Dodaj benzyny do jointa,
Rzuć monetą, dziwko, chodź tu, zniszczę cię
Najgorszy sen MC, sprawiam, że stają się spięci, nienawidzą Mnie, widzą mnie i się trzęsą jak ogrodzenie łańcuchowe
Patrząc na nich pomyślałbyś że to "szczęki" nadchodzą
Po ich krzykach, przysiągłbyś, że kogoś tnę
Po sposobie ich ucieczki przysiągłbyś, że to prawo ich ściga
Teraz albo nigdy, dziś wieczór to wszystko albo nic
Mamo, Jimmy ciągle nas zostawia, powiedział, że wróci, Pięknie obiecał, nie uważam, żeby był szczery
Wrócę, dziecino, muszę tylko pokonać ten zegar
Pieprzyć ten zegar! Każe im go zjeść
Nie wierzysz, popatrz, wygram ten wyścig
Wrócę i wetrę ci gówno w twarz, dziwko
Znalazłem mojego zdrajcę, będziesz się bał mego głosu
Aż ci on zbrzydnie, nie będziesz miał wyboru
Jeśli będę musiał krzyczeć, aż zostanie mi pół płuca
Jeśli będę miał cień szansy, Rabbit, biegnij.