[Zwrotka 1]
Patrzę na miasto i twarze bez imion, nie mogę zasnąć, wyłażę
Lata nie gasną, ja marzę, że w końcu omija nas pasmo porażek
Nie jestem dawno gówniarzem, nim pójdę na dno pokażę
Im jak wchodzi w wiraże, bez żadnych obrażeń, stojąc przy barze
Nad głową mam tylko beton, pod stopami tylko gwiazdy
życie staje na głowie, zdrowe podejście, zmieniłem w chore jazdy
Walę wódę z gwinta, mam szklanki w oczach, w dłoniach kostki lodu
I taki apetyt na życie, że mogę umierać z głodu, nie pytaj o powód
Melanż zabrał mnie w różne miejsca, nigdy nie wrócę tam ale na jednym z nich straciłem kilku kumpli, portfel, kluczę i wiarę
Chcę przeżyć z nimi to jeszcze raz, z nim na zawsze usnął
Bo dziś nie wiem kim jestem ty, kiedy patrzę w lustro
Widzę obrazy, stoję na polu bitwy, umysł to centrum Gazy
Boję się tego co ma się wydarzyć(tego co ma się wydarzyć)
Jest luz póki omijam szpitale, ale nie wiem co dalej
Walę wódę z gwinta w szale, chwilę przed pierwszym zawałem
[Refren] x2
Mamy brudne charaktery, widzą w naszych oczach zło
Prędzej martwy niż nieszczery, widzą w naszych oczach zło
Nie chcą patrzeć w oczy ściery, widzą w naszych oczach zło
Krew na butach, blizny na pięściach, potłuczone szkło
[Zwrotka 2]
Melanż będzie oporowy, dawaj pod monopolowy
Bóg ma nas w opiece, oby, oby
Butelki wypite są do połowy
Metanol i prozak są dla nas jak metamorfoza
A co wypijemy, na tony mam flotę na flakon, nie masz pożyczyć wątroby?
Życie potrafi być słodkie jak Wedel, ale wolę belweder
Od jutra nie piję, gdzie moje zero siedem, dawaj jeszcze jeden
Wszystko się miesza, wóda, blanty, nazwy, daty, imiona
A ona pyta co działo się wczoraj, patrzę w iPhone'a, [?] smartphone'a
Palę blanta na przekór, [?] świat zmienia się w ułamku sekund
Wstaję późno nie widzę uśmiechów, nie widziałem poranka od miechów
Socjopaci. Każdy ma coś co stracił, chce bić się z myślami
Bez krwi na pięściach, widzę tylko zaćmienie księżyca, chcę pełni szczęścia
Znowu zahaczam o bar, ktoś zahacza mnie barkiem
Dawaj szklankę, lecę na parkiet(dawaj szklankę, lecę na parkiet)
Jest luz póki omijam szpitale, ale nie wiem co dalej
Walę wódę z gwinta w szale, chwilę przed pierwszym zawałem, nalej
[Refren] x2
[Scratche]