[Miodu]
Ref. Nie szukaj tam
Tam gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo łaków, mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun,
Puka do bram
Nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tam gdzie nikt Ci nie da poczuć, że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
[Pihszou]
To jest jak nocny, nocny pociąg z mięsem
Patrzysz mi w oczy, wiesz już kim dokładnie jestem
Najlepsi w Polsce, postaw ostatnią forsę
Brutalny język, setki uszu są go głodne
Kiedy widzę surowe mięso wrzucam je na grill
Rap, muzyka nienawiści, kij w gniazdo żmij
Katusze, haki, na stołach flaki, dłoń daj mi
Chodź oprowadzę Cię po mojej prywatnej masarni
Tu spada temperatura, milczy ciśnienie
Sześć stóp pod ziemią, masz swoje podziemie
Czujesz mdłości, nie mam litości
Diabeł szepcze mi na ucho, serce odcisk miłości
Oklepane wersy, śmieszą dziś, sięgają dna
MC's to na zawsze utknęli w obrotowych drzwiach
Zostanie po nich to co po ich klipie, weź przestań
Poskładane krzesła, basen bez powietrza
Ref. Nie szukaj tam
Tam gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo łaków, mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
Nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tam gdzie nikt Ci nie da poczuć, że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
[Poszwixxx]
Te bębny walą w sagan, kopią jak piguła
Stanowią jedność pod wokal jak pigmal na T-shirtach, farba na murach
To czysta koka natural, gorzka pod Cole
Plus klasyk bit jak Lamborghini Miura po Sophii Loren
Dla obsrańców to pułap nie do osiągnięcia
Noszę pasję w sercu, oni rzadkie gówno w pampersach
E.T. dirty south new school land club to mainstream
W tej kwestii jestem w stanie nawinąć bez konkurencji
Nie będzie mnie pouczał żaden szoferak
Daję tu szlagier, membrany sypią pióropuszami iskier teraz
Fabuła na majkach, sixty-nine na banerach
Kruszy Wam szkliwo, narusza błędnik dźwięk w decybelach
Słuchaj dzieciaku, pamiętaj mamy Cię na oku
I nieważne czy jesteś chłopakiem z bloków
Czy dzieckiem operowych koturn
Ej, ej, ej
[Ede]
W łeb słów grad, ej z naszej strony tyle
Weź swój BratBe karmiony etylem
Mainstream patrz, patrz kto stoi na podium
Chcesz też tam stać, a stoisz w ogniu
Na zdrowy rozum nie masz nic, poza niezłym fartem
Flow do wycierania podłóg, podupadłe
Po dłób bardziej, może błyśniesz w podziemiu
Jak na razie trenuj dalej żeby być w naszym cieniu
Martwy tlenu nam nie zabierzesz
Proszę ja Ciebie, trujesz powietrze w atmosferze
Nie szczerze szczery, szczerzysz zęby idioto
Chcesz nas pokonać? chcieć to móc, Ursusa Kroton
Jak suty mroko machasz mordą na lewo i prawo
Za wersy, które z hackowałeś poproś o paragon
Zrywam Cię z munduru pagon, nie należysz do gry
Bo tą samą chusteczką wycierasz dupę i łzy
[Ero]
Ej, Kto ma ten styl widać na pierwszy rzut oka
Jeśli słowa mogą zabić ja nie potrzebuję glocka
Dla mnie, dla ekipy Coca Cola, Jack Daniels
Weź też z sobą paru MC's, zjem se na śniadanie
Słuchaj, mam w ręce bro, w drugiej ręce mam pisak
I najbardziej pożądane flow od czasów Elvisa
Kiedyś miałem coś z hipisa, dzisiaj już nie bardzo
Kolumbijski krawat może wypaść Ci przez gardło
Jest późno w nocy, ja znów piszę, te linie
Oddany sztuce jak writter, który pisze swe imię
To nie minie mi, hip-hop wpłynął na głębokie wody
Odpadły ofiary losu i ofiary mody
Ja zostaję tu, pokój jest od rymów gęsty
A tłuste wersy to właśnie znaczy mainstream
Główny nurt polski podwórek
Gdzie możesz dostać nożem lub być zabity piórem
Ref. Nie szukaj tam
Tam gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo łaków, mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
Nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tam gdzie nikt Ci nie da poczuć, że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
[Bezczel]
Spijasz prawdę z moich ust, to są krwiste słowa
Każdy wers napierdala jak po czystej głowa
Jadę punch-czołgiem po łbie oraz majkiem, morda
To jak w ręku ze spaltingiem Michael Jordan
Pe-I-Ha, Fabuła, Be-eS-Te-O-Ka, WWA, Mes i Ero
Presji zero, stres liderom
Zabieram prestiż pozerom, wyciągnę z nich prawdę
Ich fałszywe z dupy słowa schowam im do gardeł
Trzymać radzę gardę, wersy w wadze twardej
Sprowadzę na parter, wszystko na jedną kartę
Z fartem nasza godzina w końcu wybiła
Kurwy chcą mnie ukrzyżować, ja to Poncjusz Piłat
W sercu noszę wiarę, pasję, ingenium, wiem już
Prostote ubieram w słowa, wyciągam z niej geniusz
To Buja całym blokiem, z okien dźwięki lecą
BeS-Te-O-Ka w blokach, wokal, błękit, beton
Błęki fetor, brud, rap tętni w uszach
Ty, wali mnie to czy mój hip-hop gra w Waszych duszach
Czy wcale Was nie rusza
Skurwysyny czy wcale Was nie rusza
[Ten Typ Mes]
To wszystko było jak sen, czytałem o tym w Klan Magazynie
Moro ciuchy, Ceubina na limuzynie
Właściwie był to nowy Fiat
Lecz nie wieszałem plakatów na ścianach, chciałem zdobyć świat
A dziś dj'ów więcej niż grzybów po deszczu chyba
Ale żaden nie zagra jak Deszczu, nawet po grzybach
Raperzy? No comment
Chcesz beefu? Nagram coś tak jak "My", tylko pod Twoim domem
Ale zasłuż na to, bo kurwa ten badziew
Nie motywuje mnie do dissu nawet w wywiadzie
Nigdy nie będę dance'owym kmiotem
Nie potrzebuję auto-tune'a do śpiewanych zwrotek
Rusz głową jak Zidane przy Materazzim,
Czemu nie ma nas w radiach? Bo nie płacimy szefom stacji
Jestem tytanem dosłownie, a Ty nie świruj
Mi tytan w głowę wszczepił neurochirurg
Co byś zrobił? Piszczał jak pizda
Ja znam tylko pisk groupies i bramek na lotniskach
Bo jestem kurwa niezniszczalny,
Dopiero się rozkręcam!
Ref. Nie szukaj tam
Tam gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo łaków, mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
Nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tam gdzie nikt Ci nie da poczuć, że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram
[Pihszou]
Nie znasz dnia
Ani godziny
Brutalna gra
Módlcie się skurwysyny