Faith No More
Faith No More
Faith No More
Faith No More
Faith No More
Patton zdaje się tutaj śpiewać o życiu, porównując je do jakiegoś eleganckiego przyjęcia. Chce nam uświadomić, że jeśli staramy się udawać kogoś, kim nie jesteśmy to nigdy nie osiągniemy szczęścia. Co prawda często trudno jest nam zachować autentyczność, bo w końcu społeczeństwo często wymaga od nas jakichś konkretnych postaw, czy zachowań, ale godzenie się na sztuczność doprowadzi nas tylko do większego cierpienia.
Autor wciela się tu w człowieka, który za wszelką cenę stara się dopasować do otoczenia, próbując działać zgodnie z zasadami, których tak naprawdę nie uznaje za słuszne. Dostosowuje się więc do etykiety tego „przyjęcia”, dostrzegając jak bardzo to wszystko jest bezsensowne. Razem z innymi „gośćmi” reaguje tak, jak jest to od niego oczekiwane, oddaje się takim samym rozrywką i udaje, że sprawia mu to radość. Dostrzega jednak tych, którzy nie wstydzą się swojej odmienności, chce ich nam przedstawić, uważając że są godni uwagi. Daje też nam do zrozumienia, że ich podziwia i im zazdrości, mówiąc że jeśli zaczniemy postępować tak jak oni, możemy zyskać znacznie więcej, niż się nam wydaje.
Do samego końca jednak utrzymuje swoją maskę na miejscu, bojąc się pokazać, jaki jest naprawdę. Wie, że życie, które prowadzi jest sztuczne, ale strach przed odmiennością i potępieniem ze strony społeczeństwa jest w nim zbyt duży, by jakoś wyrwał się z tej „symulacji” w jakiej się znajduje. Ma jednak nadzieję, że kiedyś mu się to uda, nie chcąc przejść przez całe swoje życie jako ktoś, kim nie jest naprawdę.