Frank Carter & The Rattlesnakes
Frank Carter & The Rattlesnakes
Frank Carter & The Rattlesnakes
W tym kawałku Carter daje nam dwa całkowicie przeciwstawne punkty widzenia. Z jednej strony w zwrotkach przekazuje ładunek kompletnej rozpaczy, pozbawionej jakiejkolwiek nadziei. Widzimy człowieka całkowicie złamanego życiem, pełnego furii ze względu na ogrom cierpienia, jakiego doświadcza. Nie może spać przez swój ból i doprowadza go to do szału, dzień za dniem odbierając resztki spokoju.
Refreny są zupełnie inną bajką. Tam słyszymy wokalistę zapewniającego, że wszystko będzie dobrze, cały koszmar minie za sprawą tytułowej kołysanki. Wszystkie problemy w końcu się rozwiążą i w życie wkroczy nadzieja, jeżeli tylko otworzymy się na pomoc.
Frank chce nam tutaj pokazać burzę przeciwieństw, jaka szaleje w każdym z nas. W końcu chyba wszyscy czasami czujemy się, jakbyśmy byli niczym, by potem odbić się od dna. Wzloty i upadki są naturalną częścią życia, stanowią jednak część całości i nie powinniśmy ich traktować jako odmienne epizody. Gdybyśmy tak mocno rozdzielali to co złe od tego co dobre w naszym życiu brzmielibyśmy jak autor – przechodzilibyśmy od ekstremum do ekstremum, bez żadnego środka, momentu spokoju.