Fun.
Fun.
Fun.
Fun.
Kolejny miłosny utwór w repertuarze fun.. W jego tekście narrator mówi o "pięknych dziewczynach", na które czeka na cały tydzień, a które spotyka weekendami w klubach, podczas zabawy, szalonych nocy. Chce się do nich zbliżyć, bawić się z nimi, szaleć. Tym bardziej, że właśnie rozstał się z swoją dotychczasową partnerką.
W tekście piosenki wokalista zwraca się do swojej już byłej dziewczyny, kogoś, z kim nie chce już być i czyją obecnością jest ewidentnie zmęczony. Pozwala jej zatrzymać wszystko to, co od niego dostała. Zostawia ją i, jednocześnie, sam czuje się opuszczony.
Bo nieważne jak nie byłby zmęczony tą relacją, to przecież spędził u boku kobiety długie i często piękne chwile. Ma wyrzuty sumienia, tęskni i czuje ulgę w tej samej chwili.
Dlatego właśnie idzie na imprezę, gdzie szuka nowości, kogoś, kto pozwoli mu odetchnąć, odbić sobie te lata związku. Żeby poczuć się lepiej z samym sobą. Żeby zapomnieć. Choć wie, że to i tak się nie uda. Bo wciąż żywe jest w nim uczucie.