Wyczuwam w tym mroku stratę
Jest głodna i niespokojna
Desperacko czegoś szuka
Jest jak dziecko ale nie krzyczy ani nie jest bezradna
Jest pozbawiona litości, jest żywa i czuje,
Ale nie ma za grosz współczucia czy miłości
Jest czystym złem, splamioną ziemią
Jest odległym cieniem strachu
Jest ciemno, jestem zagubiony, smaga mnie wiatr
Podły wiatr
Nie wiem czy mam uciekać
Czy paść na kolana i udawać religijnego?
Bo jest zimno i się boję
Te szepty doprowadzają mnie do szaleństwa, zaczynam zastanawiać się nad istnieniem Boga
Czy to prawda czy sen?
Bo jeśli tylko śnię to nie będę musiał długo krzyczeć
Nadchodzi w mroku
Nadchodzi w mroku
Idzie po mnie w mroku
Zagubiłem się w tym mroku
Jestem tu, zostałem odnaleziony jak długo szukana myśl
Ale jest pięknie bezwzględna, nie uda mi się ukryć, nawet nie wiem czy tego chcę
Pełznie przez mgłę jak wizje Judasza
Jest już bardzo blisko, czuję ją, ze strachu zastygłem jak rzeźba w lodzie,
Ale nie jest pewna czy to wystarczy, więc czeka na ducha
Na demona, bożego mordercę
Nadchodzi w mroku
Nadchodzi w mroku
Idzie po mnie w mroku
Zagubiłem się w tym mroku
Wszystko co widzisz jest zamglone i mroczne
Czujesz niewykorzystane życie
Twoja nadzieja się wykrwawiła
Jesteś tylko cieniem siebie
Nadchodzi w mroku
Nadchodzi w mroku
Idzie po mnie w mroku
W tym mroku jestem sobą