Emeritus zapowiada tu przyjście Szatana. "Year Zero" to oda do Nieprzyjaciela, hymn na cześć jego chwały i przestroga dla ludzkości w jednym. Mamy tu chór, skandujący przeróżne imiona Diabła, wprawiający nas od razu w odpowiedni nastrój.
Autor następnie porównuje ludzkość do insektów, nic nie znaczącego prochu. Istniejemy tylko po to, by cierpieć i oczekiwać sądu ostatecznego, w którym to zostaniemy skazani na całkowite zniszczenie. Może i teraz ludzie nie obawiają się nadejścia końca świata, ale mimo to proces powoli się zaczyna. Poza zasięgiem naszego wzroku siły piekielne zaczynają się gromadzić, koniec jest już bliski.
Gdy On w końcu postawi swe nogi na Ziemi, rozpoczną się rządy ciemności. Królowie umrą, mocarstwa upadną, a człowiek pogrąży się w grzechu. Bezprawie zatriumfuje i zbierze swoje plony, po czym nastąpi ostateczna anihilacja wszystkiego, co uważamy za nasze. Szatan zajmie należne mu miejsce, strącając Boga z jego tronu, a wtedy jego panowaniu nie będzie końca.
