Podciągnij żaluzje
Otwórz drzwi na oścież
Poczuj przeszywające zimno
W moich kościach.
Nałóż na moją twarz
Sposób w jaki się dziś ubrałam
Poczuć się dziś jak Ty
Podczas mojego dnia
Spadając trochę niżej
Wpadłeś i rozbiłeś się w brudnym śniegu
Aż do naszego grzechu, I równie dobrze
Wtapiasz się w niedzielę
Pamiętasz czasy
Gdy staliśmy tak nad jeziorem
Oglądając łodzie i samoloty
Piękne białe chmury
Słońce będzie się topić
W istocie piosenka się zaczyna
Drzewa są Twoją skórą
Na moim języku
Spadając trochę niżej
Wpadłeś i rozbiłeś się w brudnym śniegu
Aż do naszego grzechu, I równie dobrze
Wtapiasz się w niedzielę
Podciągnij żaluzje
Otwórz drzwi na oścież
Poczuj przeszywające zimno
W moich kościach.
Ty, ja i ktoś jeszcze
Wpadliśmy i rozbiliśmy się w brudnym śniegu
Aż do naszego grzechu, I równie dobrze
Wtapiamy się w niedzielę
La la la la la
La la la la la la la la la
Wiemy, że jesteś, ale nie takim na za jakiego się podajesz
Nie masz celu
Nie przebywasz tam
Kiedy chciałabym
Chciałabym abyś tam był
Powinieneś...
Umierasz tutaj
Ale powinieneś być tu wkrótce
Potykasz się nad rzeką...