[Verse 1: Gruby Mielzky]
Klon Echnatona lewe pismo dumnie kładzie przed sztabem
Elita w Bohemiańskim gaju składa sowie ofiarę
Świat konformistów i konsumpcji, zjesz co da Ci państwo
Skradłem nauki statku w Roswell, chwytam za gardło
Kto rzucił dolar na murzyna, Banki Rotschildów
Skąd on się kurwa wziął, Joe Arpaio w potrzasku
Wierzchołek góry, kłamstwo to nie ten rejon
Nauka i religia, terror za pieniądz
Fałszywa flaga wzrok odwraca, gdy płonie Meczet
Barack Hussein Obama, "czarny dom" sporym zapleczem
Gdzie jest Osama, ja się pytam kim jest Tim Osman
Ralph Olberg, chcą wmówić mi, że wschód niesie postrach
Rządowe testy, Nowy Porządek Świata
Lotnisko w Denver, baza zwłok, swastyka z lotu ptaka
Blady koń, Bill Cooper, statek wbija się w tafle
Nic nie widziałeś - nic nie mówisz
My znamy prawdę
Woda z fluorem wzmocni zęby, wzmocni też uległość
Ezekiel służby zdrowia uspokoi społeczeństwo
Świat przemiela dwa wieżowce w popiół w godzinę
Czarny papież wznosi w ciszy salomońską świątynie
Reptilianie na pozycjach, których nie da się strącić
Stany z żądzy zwycięstwa podpisują pakt z obcym
Jestem mistrzem zakonu, ślepcem, wzrokiem sokolim
Pośród milionów nieświadomych, że żyją w niewoli
[Hook: x2]
Jestem mistrzem zakonu, jestem
Alfą Omegą, jestem
Prawdą, mitem, jestem
Jurą i Kredą
Słowem i ciszą, jestem
Niemym, co krzyczy, jestem
Krishną, Allahem, jestem
Każdym i nikim
[Verse 2: Gruby Mielzky]
Jesteś z tych, którzy błędnie podążają za stadem
Tłumacząc spiskiem każdą nierozwiązaną sprawę
Wiem, wiele rzeczy wokół władze kryją przed ludźmi
Lecz może lepiej ufaj, że ich wybór jest słusznym
Nie jestem z prawej ani lewej, stąpam po glebie
Cieszę tlenem się i lubię wiedzieć co dzieje się
Bo jestem częścią planu, który pragniesz tak zgłębić
I nie mam złych zamiarów, pragnę żyć pośród reszty
W co wierzysz - twoją sprawą, lecz nie odpłyń jak wielu
Bo znam legendy, które znasz i poszukujesz w nich celu
Rozwój techniki idzie w parze z rozwojem ludzi
Wojny są częścią historii, przegrywa ten, kto nie ma spluwy
Każda religia jest wygodną praktyką
Bo dobrze ufać, że po śmierci jest coś więcej niż nicość
Nie trzeba być prorokiem, by zobaczyć w tym pieniądz
Świat od lat toczy się tak, przestań liczyć na przełom
Żyję z nadzieją na spotkanie któregoś stopnia
Co zrobisz, gdy na łożu śmierci nawet tego nie doznasz?
I przyznasz, że droga, którą kroczyłeś była błędem
Wszędzie szukając afer, wszyscy głupi, jeden mędrzec
Kto ma oczy - widzi, po co wciąż szukać głębiej
Gdy krok za fanatyzmem jest spotkanie z szaleństwem
Jesteś mistrzem zakonu, ślepcem, który chce widzieć
Pośród milionów ludzi, którzy akceptują życie
[Hook: x2]