GWAR
GWAR
GWAR
GWAR
Autor śpiewa tutaj o muzycznym odpowiedniku mitycznej Valhalli – Metal Landzie. Urungus przedstawia nam miejsce, będące rajem dla każdego „tru” metalowca. Rzecz jasna robi to z właściwym dla siebie poczuciem humoru. Każdy stereotyp, jaki jesteśmy sobie w stanie wyobrazić na temat tej subkultury staje się rzeczywistością w tej niesamowitej krainie. Panuje tam wieczna noc, każdy gra w zespole, nikt nie lubi hair metalu i rzecz jasna każdy może pić, ćpać i zaspokajać swoje żądze do woli.
To właśnie Metal Land jest jedynym miejscem, za którym tęsknią najeźdzcy z GWAR. Na szczęście mogą tam dotrzeć, jeżeli tylko poruszają się kradzionym pojazdem, gdy więc nudzi im się mordowanie i plugawienie wszystkiego, co napotkają na swojej drodze idą sobie odpocząć do krainy wiecznych koncertów.
Z jednej strony mamy tu więc wizję, która naprawdę wielu metalowcom mogłaby przypaść do gustu, mimo że można ją też z powodzeniem uważać za parodię i żart z tego muzycznego gatunku. Jakkolwiek byśmy na to jednak nie spojrzeli, trudno jest nie zacząć się zastanawiać, jak ciekawe byłoby to miejsce, gdyby rzeczywiście istniało.