Halestorm
Halestorm
Halestorm
W jednym z wywiadów, Lzzy Hale wyznała, że I Get Off opowiada o adrenalinie, którą czuje podczas dawania koncertów. Energia fanów tańczących i śpiewających pod sceną udziela się tak wokalistce, jak i całemu zespołowi. Podniecenie wzrasta w artystach z każdą minutą. Frontmanka porównuje to uczucie do tego, które przeżywa podczas uprawiania seksu.
W utworze, Hale wciela się w rolę młodej kobiety napawającej się atencją otrzymywaną od tajemniczego adoratora. Mężczyzna myśli, że obiekt jego westchnień nie ma pojęcia o uczuciach, które żywi. Dziewczyna jest jednak zupełnie świadoma jego obsesji na jej punkcie. Schlebia jej tego typu zainteresowanie. Postanawia więc spełnić marzenia absztyfikanta i oddać mu swoje ciało. Podkreśla jednak, że nie robi tego za darmo – zapłatą ma być uczucie ekscytacji, jakie budzi się w niej wtedy, kiedy jest pożądana.
Kochanek, o którym Hale mówi w I Get Off , tak naprawdę reprezentuje wielbicieli zespołu. Fani, tak jak głodny orgazmu amant, sądzą, że podczas koncertów to oni najwięcej zyskują. Artystka informuje ich jednak, że tak naprawdę to muzycy dostają największą zapłatę. Karmią się bowiem ekscytacją, miłością i uwielbieniem otrzymywanymi od publiczności. Oczywiście odwdzięczają się jej swoją muzyką. Relacja między artystami i fanami polega więc na wzajemnym dawaniu i otrzymywaniu.