Hey
Hey
Piosenka, jak sam tytuł wskazuje, jest opowieścią o zakochanych. A konkretnie o tym, jak wyglądają pierwsze chwile relacji, budowanie związku, w których to chwilach udajemy często kogoś, kim wcale nie jesteśmy. Chcemy za wszelką cenę wyzbyć się ludzkich cech tak, by nie zrazić przypadkiem potencjalnego partnera czy partnerki.
O tym całym "udawaniu" śpiewa Nosowska, której tekst - jak zwykle - jest inteligentny i błyskotliwie zauważa szczegóły, których chcemy nie dostrzegać. Wszystko, co robimy poznając kogoś, na kim zaczyna nam zależeć, jest teatrem. A my odgrywamy tam rolę wybitnie zabawnych, kulturalnych, nad wyraz elokwentnych i pozbawionych wad i ludzkich cech.
Ale tekst ten jest tak naprawdę opowieścią o ludzkiej naturze - o potrzebie udawania. To spis rzeczy, które chcielibyśmy w sobie widzieć, a których często wcale w nas nie ma. Wtedy zaczynamy grać, kłamać - tak przed sobą, jak i przed wybrankiem czy wybranką. Stajemy się szlachetni i dobrzy, dzielimy się wszystkimi z innymi ludźmi. I, w tym wszystkim, gubimy prawdziwych siebie.