Mariqueen porównuje tutaj umierają miłość do epoki lodowcowej. Pokazuje nam tutaj, jak płonące kiedyś uczucie może się w człowieku wypalić, zostawiając po sobie tylko zimną pustkę. Dwoje ludzi, którzy kiedyś dzielili ze sobą najpiękniejsze momenty życia może stać się dwójką nieznajomych, gdy to co kiedyś ich łączyło ginie w zamieci, jaką jest czas.
Każdy, kto ma za sobą nieudany związek i przebrnął przez żałobę po nim, może z łatwością utożsamić się z tym utworem. Gdy przekreślamy kogoś, usuwając go z naszego życia, idziemy dalej, po pewnym czasie często znajdujemy kolejną osobę, z którą chcemy się związać, grzebiąc wspomnienia dawnej miłości w przeszłości. Proces ten zaczyna się juz w chwili, w której uświadamiamy sobie, że przestajemy kochać.
Wokalistka znakomicie oddaje w tym kawałku ten moment, porównując go do nadchodzącej zimy. Czujemy ją już w powietrzu, nasze dni robią się coraz krótsze i wiemy, co nas czeka w niedalekiej przyszłości. W końcu przyjdzie mróz, wytrząsając z nas resztki uczucia. Nie każda miłość trwa wiecznie, trzeba się z tym pogodzić. Każdy z nas może przeżyć swoją własną epokę lodowcową.
