Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Włodzimierz Wysocki był rosyjskim pieśniarzem, aktorem i poetą, który wywarł znaczący wpływ na twórczość Jacka Kaczmarskiego. Epitafium jest hołdem dla zmarłego w 1980 roku artysty, jak również metaforycznym obrazem jego ojczyzny – komunistycznej Rosji.
Podobnie jak Dante w Boskiej komedii, Kaczmarski (czy raczej Wysocki?) odbywa podróż przez siedem kręgów rosyjskiego piekła. Wędrując u boku poety, oglądamy różne obrazy z kraju bagien, mokradeł i śnieżnych pól. Przed naszymi oczami przewijają się syberyjscy zesłańcy (drugi krąg), cenzorzy decydujący o kształcie sztuki (piąty krąg) i bezwzględni funkcjonariusze służb bezpieczeństwa (siódmy krąg). Pojawiają się migawki z życia zwyczajnych Rosjan; zarówno mieszkańców wsi, żyjących tak samo od setek lat, jak i moskiewskich blokowisk, gdzie dorasta urobiona przez propagandę socjalistyczna młodzież (Syn z pepeszy tnie aż gra! / Na pionierskiej chuście marzeń / Gwiazdę ma!).
Charakterystycznym miejscem jest szósty krąg, dzielący się na dół i górę. Za pomocą tej metafory Kaczmarski obrazuje drastyczny podział w rosyjskim społeczeństwie. Podczas gdy na górze partyjni funkcjonariusze żyją jak za cara (porównanie, które w ustach komunistów nabiera szczególnie ironicznego znaczenia), przeciętnym, pogrążonym w ubóstwie Rosjanom pozostaje topienie smutków w szklance wódki i razowym chlebie.
Kaczmarski wplata w opowieść elementy biografii Wysockiego. Wizja piątego kręgu, w którym cenzor nadzoruje próbę Hamleta, to nawiązanie do jednej z najsłynniejszych ról teatralnych zmarłego artysty. Z kolei słowa telewizor włączyć - bajka się zaczyna! przypominają o telewizyjnych występach Rosjanina.
Na końcu okazuje się, że nawet przerażający siódmy krąg nie jest kresem podróży poety. Jeszcze niżej leży bowiem krąg ósmy, miejsce szczególne, przeznaczone tylko dla ludzi sztuki. Czeka tam nicość, symbolizująca zapomnienie – najczarniejszy los, jaki może czekać każdego artystę. Podmiot liryczny boi się go bardziej, niż wszystkich miejsc, które odwiedził wcześniej. Dlatego całość kończy się rozpaczliwym wezwaniem: Pamiętajcie wy o mnie co sił! Co sił! / Choć przemknąłem przed wami jak cień!
Finał możemy oczywiście odczytać jako apel o upamiętnienie samego Wysockiego. Słowa o nicości oraz ocaleniu w pamięci mają jednak również wydźwięk uniwersalny. Na każdego artystę czeka śmierć, ale przechowywane w pamięci potomnych dzieła mogą zapewnić mu nieśmiertelność – tak długo, jak długo nie zostaną zapomniane.