Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Humorystyczna historia spotkania dwóch marynarzy, będąca zarazem ironicznym komentarzem do zimnowojennej rywalizacji sowiecko – amerykańskiej.
Jacek Kaczmarski relacjonuje rozmowę Amerykanina i Rosjanina, którzy wpadają na siebie w przybrzeżnej holenderskiej knajpie (W Amsterdamie statek nasz na wyładunku był / Człowiek do roboty nie miał nic więc w porcie pił). Zimnowojenne niesnaski nie są dla nich przeszkodą w chwili, gdy na stole ląduje butelka wódki. Jankeski negr oraz obywatel Soviet Union zaczynają licytować się osiągnięciami własnych krajów. Każdy z nich jest prostym człowiekiem, z ufnością i bez cienia refleksji przyswoili sobie zatem propagandę swoich polityków. Rosjanin wierzy, że powinien współczuć uciskanemu Amerykaninowi oraz chwali się zawracaniem biegu wielkich rzek z woli Kremla. Amerykanin natomiast wygłasza peany na cześć amerykańskiej demokracji, gwieździstego sztandaru i swobód, których oczekuje cały świat we łzach.
Tekst jest zabawnym komentarzem do rozbieżności w postrzeganiu świata przez prostych mieszkańców obu stron Żelaznej Kurtyny. Może być również odbierany jako zaakcentowanie pozytywnego faktu, że zwykli ludzie zawsze będą zdolni okazywać sobie sympatię ponad niepotrzebnymi politycznymi podziałami.