Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Podobnie jak Rejtan, czyli raport ambasadora, Stańczyk jest inspirowany malarstwem Jana Matejki. Kompozycja stanowi liryczną adaptację słynnego płótna Stańczyk na dworze królowej Bony po utracie Smoleńska z 1862 roku.
Funkcję podmiotu lirycznego pełni tytułowy nadworny błazen, który dowiedział się właśnie o upadku Smoleńska – twierdzy zdobytej 30 lipca 1514 roku przez wojska Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Chociaż zdarzenie to wzbudza u Stańczyka głęboki niepokój, dworzanie królowej Bony nie przejmują się tym, co dzieje się na dalekim wschodzie i bawią się w najlepsze.
Tylko błazen zdaje sobie sprawę z wagi upadku Smoleńska, które zwiastuje przyszłe rosyjskie zwycięstwa na wschodzie i stopniowe osłabianie Rzeczypospolitej – aż do utraty niepodległości kilka wieków później. Zarówno u Matejki, jak i u Kaczmarskiego jest on symbolem osamotnienia w refleksji nad nadchodzącym nieszczęściem, w opozycji do tych, którzy wolą pozostać ślepi, bawiąc się, pijąc i ucztując. Mądrość Stańczyka ostatecznie okazuje się bezsilna wobec przytłaczającej głupoty i ignorancji.
Jacek Kaczmarski powiedział w rozmowie opublikowanej na łamach miesięcznika Odra:
(...) Stańczyk to cały czas ten wątek, który się pojawia też w Arce Noego, a który jest w ogóle zjawiskiem typowym w historii ludzkości, że katastrofa przychodzi w sposób niezauważalny i katastrofa kończy świat, który się wydaje absolutnie bezpieczny i normalny. W momencie kiedy wszystko wydaje się w porządku, to jest moment, kiedy należy się spodziewać, że coś rąbnie i to skończy. I to jest głośna scena, kiedy Stańczyk dowiaduje się, że Smoleńsk zostaje zajęty i rozumie, że jest to początek końca Polski, jaką znał, ale tylko on to rozumie, natomiast tam za plecami, w otwartych drzwiach, widać, że w najlepsze trwa bal dworski i nikt tego nie traktuje poważnie i on sam uczestniczy w tej grze dworskiej. Wiadomo z przekazów, że był w konflikcie z królową Boną i to pogłębia jego bezsilność. I stąd ten obraz dzwoneczków na błazeńskiej czapce, których nikt nie weźmie za dzwony bijące na trwogę. To jest ten głos Kasandry, w który nikt nie wierzy.