Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski przedstawia obraz rwącej rzeki, która – mimo zrastającej się ziemi, żwiru i gliny – wciąż przemierza ziemię, zasilana prastarym źródłem. Mogą upłynąć całe pokolenia, świat wokół może ulec całkowitej zmianie, ale nurt, choć ukryty dla oka, nie przestanie zasilać rzeki oraz drążyć kształtu przyszłych przestrzeni.
Opisana metafora ma bardzo uniwersalny charakter, o czym świadczą różnorodne reakcje słuchaczy piosenki. Zrozumiałym jest jednak, że w latach osiemdziesiątych była odbierana przede wszystkim w kontekście oporu wobec komunistycznego reżimu. Źródło stanowić miało istotę polskości, polskiego ducha, patriotyzmu oraz przywiązania do tradycji, czego nie zdołały stłamsić władze PRL-u. Tym samym utwór dołączył do grona kompozycji, które dodawały otuchy ówczesnej opozycji (nie zawsze zgodnie z intencją autora), takich jak Zbroja, Mury czy Obława.
Kaczmarski powiedział w rozmowie opublikowanej na łamach miesięcznika Odra:
To jest niezwykła piosenka, sam nie wiem, jak ją napisałem, bo pisałem ją w 1978 roku, czyli tym samym, w którym pisałem „Mury” i wiele tych swoich energetycznych piosenek, a ona jest wyciszona… To jest jakaś wzniosłość, patos nie jest dobrym słowem. Zaśpiewałem ją pierwszy raz w Poznaniu na drugim Festiwalu Piosenki Studenckiej, na takiej scenie Hyde Parku, gdzie każdy śpiewał i mówił, co chciał, i w ogóle nikt nie zareagował, bo ona nie była okrzykiem. A potem, z tego, co wiem, w stanie wojennym stała się utworem bardzo ważnym. Dostałem list od pewnego księdza, jeszcze przed pierwszą „Solidarnością”, że dla niego to jest utwór natchniony, utwór, który jest tak samo ważny jak psalmy biblijne i poznałem człowieka, który mi powiedział, że dzięki tej piosence został księdzem, że ona mu wskazała drogę z zagubienia w młodości, więc najwyraźniej jest to utwór o jakiejś skali uniwersalności, chociaż oczywiście pisałem to z takim podskórnym przesłaniem o znaczeniu podziemnej roboty, bo te „podziemne rzeki kształtują przyszłe przestrzenie”. Tam nawet pada celowo słowo „puls”, które było tytułem podziemnego wydawnictwa. Były więc szyfry publicystyczne, ale na szczęście one nie zdominowały tego utworu.