Jack White
Jack White
Jack White
Jack White
Jack White
Czynnikiem napędowym White'a stał się nadmiar, a on sam nigdy nie nałożył go na siebie tak obficie, jak na „Fear of the Dawn”, chaotycznej, nielogicznej fuzji blues-rocka i karnawałowego progresu, która zawiera jedne z najbardziej odjechanych eksperymentów stylistycznych w jego karierze.
White nagrał już jeden album tak pobłażliwy jak ten. Zainspirowany po części przez najbardziej skroniowe zakątki dyskografii Prince'a i Sly and the Family Stone, „Boarding House Reach” z 2018 roku był zdecydowanie najgorszą płytą artysty, ponieważ zaniedbywał wszystko to, co czyniło jego najlepszą muzykę tak bezpośrednią - brutalne riffy, bezwysiłkowe piosenki, które tworzył, jakby wyciągał je z jakiejś zapomnianej domeny publicznej. Każdy album Jacka White'a brzmi tak, jakby w jakimś stopniu był efektem jego pracy, ale „Boarding House Reach” był pierwszym, na którym czuło się, że pisze on wokół całkowitego braku piosenek.
White nadal wydaje się bardziej zainteresowany wampiryzmem niż napisaniem czegoś chwytliwego. Jednak jego pierwsza od czterech lat solowa płyta wyróżnia się czystym zaangażowaniem w bit, a także najbardziej bezlitośnie ciężkim zestawem utworów od czasu Icky Thump z 2007 roku.