Przechodząc w poniedziałek przez ruch uliczny
W mieście, w którym dorastałem
Kryje się przed deszczem w każdych drzwiach
Jest ciemno i wszyscy są otępiali
Dzieciaki wygłupiają się w autobusie
Ale nikt nie patrzy
Życie wszystkich jest takie samo jak wczoraj
Dokładnie tak, jak tykanie zegarów
I ja pożądam, pożądam, pożądam czegoś, co mógłbym poczuć
Dokąd idę, czego potrzebuję, to ekstaza czy strach?
Czy jestem sam, czy chociaż jestem blisko
Bo pożądam, pożądam, pożądam czegoś, co mógłbym poczuć
Nigdy nie myślałem, że noc może być tak samotna
aż do mnie nie zadzwoniła
Nigdy nie myślałem, że to ulice mnie tak przerosną
Sądzę, że nie były wystarczające
Więc pokładałem wiarę we wszystkich wokół
Potem ona sprzedała moje rzeczy
Czyste i dzikie porzucenie to coś, czego potrzebuję
I kogoś, komu mogę zaufać
I ja pożądam, pożądam, pożądam czegoś, co mógłbym poczuć
Dokąd idę, czego potrzebuję, to ekstaza czy strach?
Czy jestem sam, czy chociaż jestem blisko
Bo pożądam, pożądam, pożądam czegoś, co mógłbym poczuć
Zabierz mnie daleko od ulic i dróg
Poprowadź mnie w noc
Nie pokazuj drogi do domu
Bo ja
Tak pożądam, pożądam, pożądam czegoś, co mógłbym poczuć
Dokąd idę, czego potrzebuję, to ekstaza czy strach?
Czy jestem sam, czy chociaż jestem blisko
Bo pożądam, pożądam, pożądam czegoś, co mógłbym poczuć
Pożądam
Pożądam czegoś, co mógłbym poczuć (powtórzenie)