James Vincent McMorrow
James Vincent McMorrow
James Vincent McMorrow
James Vincent McMorrow
James Vincent McMorrow
McMorrow zwraca się tutaj do pewnej kobiety, kogoś, w kim jest, a właściwie był, zakochany. Najpewniej wciąż żywi do kobiety uczucia, których nie potrafi do końca się pozbyć. Jednocześnie ma dość ciągłej walki o uwagę, o zainteresowanie z jej strony. Postanawia odejść. I prosi ją o uszanowanie tej decyzji.
Nigdy nie był u jej boku szczęśliwy, nieustannie czuł się odrzucony. Stwierdza więc, że najlepiej będzie definitywnie się rozstać. Na ich związku cierpieli nie tylko oni. Cierpiały też wszystkie te dziewczyny, którym James przy okazji złamał serce. Szukał u nich jedynie pocieszenia, zainteresowania. A później zostawiał i wracał do bohaterki tego utworu.
Ale dość tego, dość traktowania siebie i innych jako narzędzi. Zbyt długo już cię kochałem, mówi kobiecie. Czas by odejść, zacząć budować swoje życie na nowo. Z dala od ukochanej kobiety. Miłość okazała się niewystarczająca.
Znajdzie więc odległe miasto, w którym na nowo odnajdzie dom. Wie, że będzie mu trudno, liczy się ze smutkiem, który nadejdzie. Opowiada o zapijaniu smutków i wszystkich pięknych kobietach, które spotka. Będą dla niego dobre, czułe. Ale żadna nie wzbudzi jego miłości, każda będzie pusta niczym muszla.
Dlatego kiedy będzie potrzebował schronienia, kiedy poczuje się źle - na pewno znów zadzwoni do tej jedynej. Ale kiedy przyjdzie mu umierać - zostanie całkiem sam.