W tekście piosenki Jorja zwraca się do kogoś kogo nazywa w tytule księciem. Jest to ironiczne nieco określenie bo, jak mówi w tekście, osoba ta zachowuje się tak, jakby spadła jej korona. A tak naprawdę nigdy żadnej nie nosiła. Jej narcyzm i zakochanie w sobie są dla Jorji niezrozumiałe, wręcz śmieszne. Zastanawia się skąd w kimś tyle pewności siebie, zarozumiałości.
Najpewniej zwraca się tutaj do mężczyzny, z którym była związana. Dopiero po pewnym czasie zauważyła jak zakochany w sobie jest jej partner. To ona musiała brać na siebie odpowiedzialność za wszystkie problemy i konflikty między nimi, to ona ciągle miała czuć się winna i przepraszać. W tekście tego utworu pyta wprost: za co mam przepraszać, skoro nie zrobiłam nic złego?
Tymczasem chłopak zapada się coraz głębiej w swoją chorą miłość do samego siebie. To nie zdrowa akceptacja, a raczej chorobliwe uwielbienie. Jorja ma tego dosyć i nie chce dłużej żyć u boku narcyza, księcia. Kończy więc tę chorą relację. Relację, w której musiała być poddaną swojego władcy.
W piosence występuje gościnnie Maverick Sabre, który wciela się tutaj w postać owego księcia. Mówi o tym, jak on widzi ich związek - o zazdrości, którą odczuwa, niepewności. Wszystko to skrywa za maską narcyzmu. A to właśnie te aspekty wpływają źle na związek z ukochaną kobietą. Wie, że nigdy nie był księciem. Próbował zaś być królem dla swojej królowej. Królowej, którą zawiódł.
