Joyner Lucas
Joyner Lucas
Joyner Lucas
Joyner Lucas
Joyner Lucas
Nie gap się tak na mnie,
Wiesz, że jestem chamski,
Na chuj gapisz się jakbyś był zdezorientowany?
Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo chce mi się przez Ciebie rzygać,
Przysięgam na Boga, wolałbym żebyś się nigdy nie urodził,
Bo nie chcę cię wychować,
Naprawdę cię nienawidzę,
Wolałbym nigdy nie musieć cię przyjąć,
Nie będę się starał się ciebie uczyć,
I wkurwia mnie to,
Twoje matka jest pierdolnięta,
Moje życie było idealnie zaplanowane,
Dopóki ty wszystkiego nie spierdoliłeś,
Zamknij mordę,
Dlaczego płaczesz?
Patrzysz się jakbyś mnie kochał,
Po co?
Zdmuchnij twoje pierdolone świeczki,
Ciesz się z tortu, który załatwiłem na twoje urodziny, którymi każdy się jara,
Poza mną,
Tylko spróbuj mnie znieważyć jak dorośniesz,
To będzie twój ostatni raz,
Jebać cię,
Wszystko było perfekcyjne,
Ale poszło się jebać,
I to twoja wina,
Sto lat czarnuchu.
Czasami chce się zabić, byle nie mieć z tobą do czynienia ,
Wiem, że to brzmi okropnie, ale po prostu jestem szczery,
Nie czekam z niecierpliwością do obowiązków ojca,
Nie mam czasu na to gówno,
Twojej matce to się nie spodoba,
Ale nie będziemy:
Grać w kosza,
Puszczać latawców,
Jeździć na rowerze,
Mam nadzieję, że ktoś kiedyś skopie ci dupę,
Nie będę cię uczył jak się bić,
Nie będę cię całował na dobranoc,
Pierdoli mnie dawanie ci rad o dziewczynach,
Mam nadzieję, że któraś złamie ci serce,
Nienawidzę cię,
I wiem że to nie jest okej,
Czasem chciałbym wszystko wyjaśnić, ale nawet nie wiem gdzie zacząć,
Nie zrozumiałbyś nawet gdybym zdradził ci moje myśli,
Nawet gdy świeci słońce,
Czuję się jakby było ciemno i jestem samotny,
Mam gonitwę myśli,
Nie daje sobie rady z tym bólem,
Nienawidzę cię,
I nie mogę znieść tego, że jesteś tylko wpadką,
Wszystko było perfekcyjne,
Ale poszło się jebać,
I to twoja wina,
Sto lat czarnuchu,
Chciałem być ojcem tak bardzo, że wszystko bym oddał,
By tylko poczuć dziecko w moich ramionach,
Kochałem twoją matkę tak bardzo, że oddałbym za nią życie,
Póki śmierć nas nie rozłączy,
Póki nie utonę,
Póki nie spłonę w płonącym budynku,
Póki nie rozbiję się po pijaku w mercedesie,
Z 7 spluwami przy mnie,
Ale kurwa, ona mnie zdradziła,
Piła ze swoimi przyjaciółmi,
Nie chcieli wychodzić z imprezy,
Była pijana, przespała się z innym kolesiem,
Nigdy się tego nie spodziewałem,
Potem dowiedzieliśmy się o jej ciąży,
Ale ona trzymała to w sekrecie,
To nie ma żadnego sensu,
Poczułem jak moje serce się zapada,
Dziecko nie jest moje,
Przyszły wyniki testu na ojcostwo,
I miłość prysła,
Wszystko było perfekcyjne,
Ale poszło się jebać,
I to twoja wina,
Sto lat skurwysynu