„Baleron W Kartoflach Pod Keczupem” pomimo swojego mylącego tytułu nie jest wcale kawałkiem opowiadającym o niezdrowym jedzeniu. Zenek śpiewa tutaj o wolności i poszukiwaniu własnej drogi w świecie, który narzuca nam sztywne ramy na to, co powinno być dla nas dozwolone i słuszne. Autor pokazuje nam na początku swój pokój, będący niejako metaforą zwykłego, szarego życia.
Gdy rezygnujemy ze swojej indywidualności i bezkrytycznie przyjmujemy wszystko, czym karmi nas system, postrzeganie świata staje się spaczone a nasze życie powoli traci barwy, zmieniając się w monotonne piekło. Nie da się jednak bez końca trwać w kłamstwie i udawać, że nie dostrzega się sprzeczności i absurdu, jaki nas otacza. Gdy pojawiają się wątpliwości co do tego, co jest prawdą a co złudzeniem, rośnie w nas frustracja i coraz coraz częściej stawiamy pytania, powoli otwierając swój umysł.
W końcu tak jak autor możemy odrzucić cały fałsz, w jakim wcześniej żyliśmy, przestać ślepo podążać za nie swoimi wartościami i samemu poszukać dla siebie właściwej drogi. Baleron i keczup, jakkolwiek śmieszne by się to nie wydawało są tutaj symbolami kłamstw, propagandy w jaką każą wierzyć nam ci, którzy próbują sprawować nad nami władzę.
To my, zgodnie z własnym sumieniem musimy zdecydować co jest dla nas słuszne. Powinniśmy szukać prawdy za wszelką cenę, a nie zadowalać się wygodnymi kłamstwami. Gdy już to zrozumiemy, nasze „pokoiki” przestaną być takie szare, ich ściany się rozpadną a my w końcu dostrzeżemy całe piękno, jakie nas otacza, po raz pierwszy widząc świat takim, jaki rzeczywiście jest.