Piosenka z albumu "Leo Rising", na którym każdy utwór opowiadał o innym znaku zodiaku. Tutaj artyści opowiadają o tych, którzy urodzili się pod znakiem Bliźniąt. Duet mówi o tej piosence jako opowieści o zdradzie. W tekście odnoszą się do swojej muzycznej kariery i torów, którymi się potoczyła. Zdaje się, że głównym tematem opowieści jest kontrakt z wytwórnią, który zmuszeni byli podpisać. Oni - producenci - obiecywali im same wspaniałości, a ostatecznie przejęli kontrolę nad ich życiem zawodowym.
Osoba, o której opowiada piosenka okazała się kłamliwym oszustem, który wpędził ich w coś, czego nigdy nie chcieli. Człowiek ten miał ukrytą twarz, twarz okrutnika, który chciał im zabrać to, co dla nich ważne. Karmin nie znali go od tej strony i dali się nabrać na jego gierki. Być może mówią tu o przedstawicielu ich poprzedniej wytwórni, którą bardzo źle wspominają.
Ale żeby doświadczyć wielkiego wzlotu - najpierw musieli upaść i zrobić coś, z czego nie są zadowoleni. Mowa najpewniej o ich albumie "Pulses", którego nie mogli sami wyprodukować. To właśnie metaforyczny upadek, z którego zdołali się podnieść zmieniając wytwórnię i na powrót przejmując kontrolę nad swoją muzyką.