Kartky feat. Karol Krupiak - 2007 [tekst, tłumaczenie i interpretacja piosenki]

Wykonawca: Kartky
Album: Księga Jesiennych Demonów
Data wydania: 2022-01-01
Gatunek: Polski Rap
Producent: Lema, Leśny (PL)
Tekst: Kartky, Karol Krupiak

Tekst piosenki

[Refren: Kartky]
Nowa historia z rana
To miejska jest ballada, codziennie taka sama
Z rana od razu Tramal, nieważne, gdzie wygrana
Liżę dziury po strzałach, liżę dziury po ranach
I tępo patrzę jak Makłowicz opie*dala, kiedy ty smarujesz pantenol po dziarach

[Zwrotka 1: Kartky]
Ej, na mamę się mówiło "mama”, a nie "moja stara”
Moja była Beatka - szalona i kochana
Ale jak zaje*ałem, to uspokój się mama (spokojnie, dobrze, dobrze, będzie wszystko dobrze)
Czasami wybuchała, normalnie jest dziś dramat (ku*wa, ja pier*olę)
Znowu mi na studia spier*oliła do Katowic, bana
Jest 2008, ja pod zgolonym wąsem koszula i katana
I kręcę lewe interesy z kolegami od szatana (ja pier*olę)
Znaczy żulami w bramach, ale nikt tego nie sprawdzi, no więc chyba jest gitara
Codziennie rano stresy, wieczorami kasyno, a potem na szampana (zdrówko)
Tak minęły mi studia, jest zimny wieczór grudnia, gorzała leci w kranach
I to akurat prawda, zapytajcie się Jacka, był wtedy ze mną, nara
W grupie jak na weselu, zakaz wejścia, w hotelu imprezka była grana
W wydziale telewizji, gdzieś na targach katowickich, mi tam pokazałaś cycki
Podjechałem z kolegą, poszliście po mefedron, a ja po Colę z whisky
Wróciłem, to już wyszli, a zaraz się zaczynał znowu kącik towarzyski
U profesora, co go nie znam, bo przez cztery lata nie poznałem nawet wszystkich
A w życiu wtedy, że teraz te dramy, to jak kłótnia typu Siara kontra Lipski
Po litrze wódy Józek znów zaprosił grubą Różę, no i poszli na dożynki (oh, oh)
I tańczyła mu na rurze od namiotu z browarem od lokalnej celebrytki (żebyś to widział, chłopie)
I kupił jej bochenek, i dwie pajdy z wiejskim serem, i takie cuksy – Iryski
Przeglądam sobie kadry, zanim znów zostanę sam w tym chorym cyrku na zaduszki
Znów piłem na cmentarzu, bo miałem urodzinki, z bezdomnym z jednej butli
Rano chłopaki szybko przynieśli szynkę, ciastka, wino i jakieś musli (dzielnia, wariaty)
Tyle, co zaje*ali w sklepie, tym 24, obok mojej starej podstawówki (zdrówko)
Jechałem osiemsetą, albo taksą z kolegą, zależy, jakie zyski
Nie znałem słowa "detoks", więc lekko leciał pieniądz, prawie było po wszystkim
Była tam taka Ela, pozdrawiam, bo do teraz ciepło, jak człowiek myśli
Jest słoneczna niedziela, a ja w czapce Mikołaja i w Air Maxach mi piździ

[Refren: Kartky]
Nowa historia z rana
To miejska jest ballada, codziennie taka sama
Z rana od razu Tramal, nieważne, gdzie wygrana
Liżę dziury po strzałach, liżę dziury po ranach
I tępo patrzę jak Makłowicz opier*ala, kiedy ty smarujesz pantenol po dziarach

[Zwrotka 2: Kartky]
Ona liże po jajach tego starszego pana
Nie pytała o imię, ciężko z pieniędzmi, wisi mnie na Instagramie – chała
Ty kliknij jej opinię, to może się rozwinie na privku jej piżama
Ostatnio odje*ała, bo przesadziła z dopalaczami – je*ana gówniara
Teraz ją dupa boli, że przecież mnie nie było, a tamta pojechała
Się gypsy queen znalazła, zaraz potem jak zjadła to dwa razy skakała
Po buchu od Michała, po kresce od Damiana, po zdradzie od Adriana
Po seksie od Kordiana, po emce od Adama, po wódzie od Jakuba i to jest historia cała
Na zegarze już druga, ona odpala szluga, ogień gdzieś zapodziała
Mówisz, że chciałaś wracać, ale się tak zataczasz i nagle oszalałaś
Tam na zimnych przedmieściach rzuciła mnie na ziemię, dotyka mego ciała
Wbija mi zęby w szyję i pije krew do końca, jej magia się rozwiała
I spłynął rannym ciepłem, na tym, co razem z deszczem przeleciał na parapet
Kiedy do mnie pisała i tak pięknie śpiewała o niebie, które płacze
Potem coś o rodzinie, co był o niej film w kinie i leży na Powązkach
Nie rozumiałem tego, za dużo ćpam księżyca, a za mało wdycham słońca
To tam gadałem z Serbem, co mnie zaraził pięknem do życia i podróży
Jadł twarde narkotyki i zaczął mi z pamięci cytować "Imię róży" (bratan)
Ja miałem swoje jointy i zawsze byłem kiepski, jak chodziło o kreski
A jak mi dali emki, tom ledwo zszedł ze sceny, cały byłem niebieski
A jak wróciłem do Bytomia, to obok się wprowadził dobry wariacik – Szamat
I nie wiem skąd pochodził, ale się fajnie woził, za czterech dresów na raz (dobry utarg)
Jednak są pewne rzeczy, dusza się cieszy i płacze w jednym momencie na raz (oh, oh, oh)
Jak teraz potłuczona z butelkami na chodniku właśnie leży moja wiara
I piszę w pamiętniku, kiedy ty w notatniku mi piszesz wykład, nara (nara!)
I nie otwieram oczu, bo się boję, że cię nie ma i mówi to cała sala
I wiem, jaka jest cena, lecz nie wiem, czym jest scena, nie czuję swego ciała
I nie czuję już nic i wszystko na raz...

[Bridge: Kartky]
Oje*ał się na grzybka, a taką fajną grzywkę, sąsiadka załamana
W holu gra pozytywka, ja próbuję być śmieszny, a za oknami dramat
To chłopaki z ferajny, a na przodzie tej bandy znowu naćpany Prałat
Kolędy i marszandzi, komendy, i wokandy, tu leci wszystko na raz

[Zwrotka 3: Karol Krupiak]
Ballada z ulicy, ulica mnie nie chowała (nie)
Byli tu, koło mnie, teraz leżą na oddziałach
Tutaj, gdzie w lipcu "obiad" krzyczała do ciebie mama
Żegnałeś znajomych, a tu się je obiad, a nie Xanax
Ulice, Katowice, na Mariackiej biorę łychę
Biegliśmy razem wolni, nie wiedziałem, co to życie
Na ławkach zostały te browary, stare bary
A pod ławką wolność, no i resztki naszej wiary
Dziś nie umiem usnąć, kryję się poduszką
Na tej sali dużo ludzi, ale jakoś cicho, pusto
Jutro się spotkamy na nie swoich urodzinach
Naje*ani ludzie znowu wzniosą dla mnie wiwat
Sam już nie wiesz, kiedy Ciebie opuszcza rodzina
2-21 – coś się kończy, nie zaczyna
Patrzyłem na Ciebie, jak kiedyś Walker na Vina
A wieczorem spotykamy Walkera i wina
Karuzela była obok bloku, a nie w głowie
Ubrudzone stroje, kolorowe pokoje
Jedno pozostało: dalej słuchamy "Ich Troje"
Dobra, zdrowie, potem, że się powie: "chyba już po Tobie"
Tęsknię za paleniem szlugów po szkolnych łazienkach
Pierwszym pocałunkiem, przy tym pierwsza butelka
Jeden Osiem L śpiewa: "Jak ci serce klęka"
Wakacje u babci, piłka i złamana ręka

[Refren: Kartky]
Nowa historia z rana
To miejska jest ballada, codziennie taka sama
Z rana od razu Tramal, nieważne, gdzie wygrana
Liżę dziury po strzałach, liżę dziury po ranach
I tępo patrzę jak Makłowicz opier*ala, kiedy ty smarujesz pantenol po dziarach

Interpretacja piosenki

Tekst stworzył(a)
Dziękujemy za wysłanie interpretacji
Nasi najlepsi redaktorzy przejrzą jej treść, gdy tylko będzie to możliwe.
Status swojej interpretacji możesz obserwować na stronie swojego profilu.
Dodaj interpretację
Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść interpretacji musi być wypełniona.

"2007" to wydany 1 stycznia 2022 roku drugi oficjalny singiel, po wydanym 26 grudnia 2021 roku utworze "NIKT", autorstwa Jakuba Jankowskiego, lepiej znanego pod pseudonimem artystycznym Kartky. Utwór stanowi zapowiedź kolejnego projektu studyjnego Artysty, wydawnictwa zatytułowanego "Księga Jesiennych Demonów", które swoją premierę odbędzie w styczniu 2022 roku nakładem wytwórni OU7SIDE.

 

Do współpracy przy singlu "2007" kartky zaprosił Karola Krupiaka. Utwór jest pewnego rodzaju wspomnienie, wydarzeń, zarówno z życia prywatnego, jak i zawodowego - artystycznego. Artyści wspominają swoje dawne kochanki, mówią o życiu rodzinnym, trasach koncertowych, uzależnieniach czy imprezowym stylu życia.

 

W oficjalnej informacji dotyczącej całego projektu, można przeczytać wyjaśnienie: "A gdy znów daleko od lata, znów za daleko od domu/ Twój koszmar powraca jak w najgorszych latach, gdy chciałeś się wyrwać z jej szponów./ I śnieg już powoli opada, my we mgle – jak ślepi z wyboru, ja czuję jak ciemność się skrada… i czuję, że idą/ To Księga Jesiennych Demonów."

 

"Zamknij oczy. (…) Kiedy ogień rozszalał się na dobre, jak nocny upiór poszybowałem za krukami i zatoczyłem koło nad pogorzeliskiem, a kiedy nad ranem dogasało i okoliczna gawiedź zebrała się, żeby zobaczyć co się stało – ja byłem już bardzo daleko. Nad szczytami mglistych gór z których widziałem wszystko, ale jakby nic. W końcu znowu byłem ślepy. I wolny. I głupi. I szczęśliwy… Jak nikt./ *opis albumu zawiera fragmenty powieści Kraina Lodu. (tom I; data premiery nieznana). K."


Lub dodaj całkowicie nową interpretację - dodaj interpretację
Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść poprawki musi być wypełniona. Dziękujemy za wysłanie poprawki.
Najpopularniejsze od Kartky
Koszmar minionego lata
9,7k
{{ like_int }}
Koszmar minionego lata
Kartky
Outside
6,9k
{{ like_int }}
Outside
Kartky
Dziewczyna Szamana
6,7k
{{ like_int }}
Dziewczyna Szamana
Kartky
Powiedz mi to
6,1k
{{ like_int }}
Powiedz mi to
Kartky
Laura Palmer
5,7k
{{ like_int }}
Laura Palmer
Kartky
Polecane przez Groove
Amore Mio
3,8k
{{ like_int }}
Amore Mio
Boski Heniek
Wynalazek Filipa Golarza
657
{{ like_int }}
Wynalazek Filipa Golarza
Sobel
Futurama 3 (fanserwis)
461
{{ like_int }}
Futurama 3 (fanserwis)
Quebonafide
APT.
16k
{{ like_int }}
APT.
Bruno Mars
Dolce Vita
2k
{{ like_int }}
Dolce Vita
Kizo
Popularne teksty
Siedem
53,6k
{{ like_int }}
Siedem
Team X
34+35
45,3k
{{ like_int }}
Love Not War (The Tampa Beat)
26,5k
{{ like_int }}
Love Not War (The Tampa Beat)
Jason Derulo
SEKSOHOLIK
180,4k
{{ like_int }}
SEKSOHOLIK
Żabson
Snowman
81,2k
{{ like_int }}
Snowman
Sia