Kings of Convenience
Kings of Convenience
Kings of Convenience
Kings of Convenience
Kings of Convenience
Żartobliwa piosenka opisuje randkę – a może po prostu przypadkowe spotkanie? – chłopaka i dziewczyny, którym niezbyt dobrze układa się rozmowa. Chłopak, który występuje tutaj jako podmiot liryczny, z rozbrajającą szczerością przyznaje, że nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Nie przeczytał ostatnio ani jednej książki, a jedyny film, jaki obejrzał, kompletnie nie przypadł mu do gustu – nie potrafi zatem znaleźć punktu zaczepienia dla dialogu ani udawać obytego kulturalnie gościa.
Całej sytuacji nie pomaga fakt, że para znajduje się w miejscu gwarnym i pełnym ludzi – w klubie lub na imprezie – a ich głosy muszą przebijać się przez głośną muzykę. Chłopak ledwie słyszy, co mówi do niego dziewczyna, a złe warunki akustyczne „zwiększają prawdopodobieństwo nieporozumienia”.
Chłopak dochodzi wreszcie do wniosku, że nie ma sensu bawić się we wzajemne udawanie zainteresowania rozmową. Lepiej pominąć ten etap i wyskoczyć na parkiet – tym bardziej, że właśnie grają jego ulubiony numer.
Z piosenki płynie bardzo prosty i mądry morał: za pomocą naszych bioder możemy wyrazić więcej, niż za pomocą naszych ust. Po co więc rozmawiać, skoro można tańczyć?