[Zwrotka 1: Kizo]
Gdzie ciemność dotyka nas nawet za dnia
Słońce nie chce nas witać, a to tylko nam udowadnia
Że nie zawsze coś się mówi o pięknym świecie to prawda
Ile padło już pytań, już nadal nikt mi nie odpowiada
Więc kogo mam pytać, czy mam pytać, czemu sobie życie prawie zjebałem
To ojciec mnie pyta, czy klimat, o którym nawijam, to prawdziwy kawałek
Gdzieś tam w życiu sam się kształtowałem, nie mam o to do nikogo pretensji
Rodzice przynajmniej mogą być dumni, że syn nie musi żyć z najniższej pensji
Bo mną tu nigdy nie kierowały żadne obce instynkty
Zamiast zaliczać szkołę, uczyłem się bycia sprytnym
Raperem wybitnym nie muszę być przecież, żeby to nakreślić
A ziomy tu ze mną są mymi ziomami, pewnie dlatego, że to samo przeszli
Jesteście najlepsi, pamiętam
Otaczam się światem, gdzie ludzie zjadają się sami
Pomiędzy szarymi płytami i szarymi dniami, a kryminalnymi grami
Powtarzam sobie, że w końcu się wyżej wzbiję
Ale siła, która mnie przyciąga, nie daje mi życia, bo może to dla niej właśnie żyję
[Refren: Kizo]
Czułem, że stabilnie stoję, lecz myślami gdzieś odlatywałem
Może jest na odwrót, dusza została, a lewituje ciałem
Gdy tylko myślałem, że umiem latać zawsze spadałem
Mam ze sobą bagaż porażek, których nigdy nie chciałem
Z krótkich radości się nie cieszyłem, tylko się uśmiechałem
Bo jeżeli coś zmieniasz, to już na stałe
Jakaś siła ciągle ciągnie mnie w dół
Gdzie materializm potrafi zamaskować ból?
To jest jak siła przyciągania, głośno miasto słychać z rana
Lecisz w górę i upadasz, niczym linie Pan Am
[Zwrotka 2: Sarius]
"Będzie dobrze" znika, kiedy zobaczyłeś swoją twarz, powody masz, by żałować
Nie masz powodów już by się bać o cokolwiek przez te lata zdrad, wyrządzonych krzywd
Jesteś tylko sam w takich stanach, gdy nie masz siły, by słuchać już tych prawd
Że sobie radę dasz, że sobie radę dasz i Ty
Gdy kochałem cały świat, pokazał, nie jest tego wart
Chciałem tylko być, nie widziałaś nic, nie słyszałeś nic
Nie mówiłaś nic, dziś był tyle dał, teraz widzisz w snach, teraz słyszysz w snach
Teraz mówisz, gdy już nie możesz nic, mieliście tyle szans, teraz wokół nich
Został jeden strzał, w głowie wy (w głowie wy)
Siła przyciągania wraca dziś do mnie, gdy
Myślę o postaciach, co te łzy muszą wypłakać, bo nie jestem kimś
Chłopak miał wejść na sam szczyt, spotkał diabła, zaczął z nim iść
W środku ciszy zaczął się krzyk, przyciąganie
Myślałem, że mam silną wolę, że się to nie stanie
Jestem tym psycho tu, Panie, od siebie odpycham już to, co normalne od zawsze
[Refren: Kizo]
Czułem, że stabilnie stoję, lecz myślami gdzieś odlatywałem
Może jest na odwrót, dusza została, a lewituje ciałem
Gdy tylko myślałem, że umiem latać zawsze spadałem
Mam ze sobą bagaż porażek, których nigdy nie chciałem
Z krótkich radości się nie cieszyłem, tylko się uśmiechałem
Bo jeżeli coś zmieniasz, to już na stałe
Jakaś siła ciągle ciągnie mnie w dół
Gdzie materializm potrafi zamaskować ból?
To jest jak siła przyciągania, głośno miasto słychać z rana
Lecisz w górę i upadasz, niczym linie Pan Am
[]